piątek, 8 grudnia 2017

Rozdział 015

Rozdział XV

Spotkanie z Szarym Bratem


Po opowiedzeniu przyjaciołom historii pierwszego na świecie tygrysa Mowgli poczuł się senny. Jego kompanom również towarzyszyło to uczucie, więc postanowili wszyscy iść spać. Sikh i Shanti pożegnali się z chłopcem z dżungli, po czym udali się na spoczynek. Meshua zaś z Mowglim i Rikkim poszła w kierunku chaty Neela, Mari i Bougiego.
- To była naprawdę wspaniała historia - powiedziała dziewczynka do swego przyjaciela - Cieszę się, że nam ją opowiedziałeś. I masz rację, ona jest naprawdę o wiele lepsza niż te duby smalone plecione przez Buldeo.
- Jest lepsza, bo jest prawdziwa - rzekł z uśmiechem na twarzy Mowgli - Sam wielki Hathi mi ją opowiadał, a on przecież jest nie tylko jednym z najmądrzejszych zwierząt w całej dżungli, ale też i najstarszych. Ma ponad sto lat. Starszy od niego jest tylko pyton Kaa, który to ma prawie dwieście wiosen i żył kiedyś w przyjaźni nieżyjącym już ojcem Hathiego.
- A Baloo? - zapytała Meshua - Mówiłeś mi, że to on cię najwięcej nauczył. Czy on jest równie mądry, co oni?
- Jak najbardziej. Baloo był kiedyś uczniem Hathiego i zdobył od niego naprawdę ogromną wiedzę, którą przekazywał kiedyś, w czasach istnienia Wolnej Gromady młodym wilczętom, w tym mnie, choć mnie nauczył więcej niż innych. Wychodził bowiem z założenia, że ludzkie szczenię (jak mnie nazywano w dżungli) o wiele łatwiej wchłonie wiedzę, a prócz tego może z niej wyciągnąć odpowiednie mądrości.
- A przekażesz mi te mądrości, Mowgli?
Chłopiec spojrzał na nią zaintrygowany jej słowami:
- A co byś chciała jeszcze wiedzieć? Nauczyłem cię mówić w mowie zwierząt, tak jak ty nieco wcześniej nauczyłaś mnie mówić w swoim języku. Czemu pragniesz więcej wiedzy?
- Bo chcę umieć poruszać się po dżungli zgodnie z jej prawami, gdyby kiedyś los mnie tam rzucił.
Chłopiec pomyślał przez chwilę o tym, co właśnie usłyszał. Z jednej strony dziwił go ten głód wiedzy, jaki posiadała w sobie Meshua, a prócz tego wolał, aby nie chodziła sama po dżungli, gdyż wiele jest tam zwierząt, które to łamią prawa i co z tego, że zwykle spotyka je za to kara, skoro ona poniosłaby śmierć? Z drugiej jednak strony ta oto prośba na swój sposób pochlebiła Mowgliemu. Po raz pierwszy ktoś jego traktował jak mądrego nauczyciela i to było niesamowite uczucie. Prócz tego nasz bohater czuł, że jest coś winien swojej małej przyjaciółce za to, ile ona dla niego zrobiła. Dlatego też ostatecznie powiedział:
- Dobrze, Meshua... Będę zatem uczył cię tego, co sam umiem. Ale w razie czego, gdy nastaną spokojniejsze czasy i Shere Khan zostanie wreszcie pokonany, to zabiorę cię do dżungli na dłużej, a wtedy być może sam Baloo lub Hathi zechcą ci przekazać jakąś wiedzą.
Dziewczynka pisnęła z radości i rzuciła się chłopcu na szyję, całując go czule w oba policzki. Jej przyjaciel poczuł, że jego policzki płoną delikatną czerwienią, co oczywiście było dla Meshui powodem do śmiechu.
- Słodko wyglądasz - powiedziała.
- Co w tym zabawnego? - zdziwił się chłopiec.
- Nieważne. Jesteś po prostu kochany.
Po tych słowach Meshua życzyła Mowgliemu dobrej nocy i pobiegła do chaty, a jej najlepszy przyjaciel poczuł, jak w jego sercu zaczyna płonąć czerwone kwiecie jeszcze mocniej niż przedtem. Powoli położył się on na posłaniu z siania, które miał wymoszczone tuż przed domem przybranych rodziców, a obok niego spoczął zmęczony całym dniem Rikki.
- Chcesz mi dzisiaj towarzyszyć, przyjacielu? - zapytał go Mowgli.
- Tak - pisnął ichneumon - Muszę czuwać nad tobą na wypadek, gdyby coś ci groziło.
- A co mi może tutaj grozić? Czy sądzisz, że stary Buldeo lub ten podły kapłan zechcą mnie zgładzić?
- Nie ich się obawiam, ale kogoś innego.
Chłopiec dobrze wiedział, o kim on mówi. O kobrze Nagini, która jest świętym zwierzęciem wioski. Kapłan się nią zajmował, jednakże podstępny Buldeo nieraz po cichu dawał jej mleko, zaś Ganshum przynosił jej różne drobne zwierzątka, aby w ten sposób pozyskać sobie jej względy. Obaj nie lubili kapłana i mieli nadzieję, że jeśli ten kiedyś zechce posłać na nich swą ulubienicę (a takie przypadki wysyłanie kobry na nielubiane przez kapłana osoby miały już kilka razy miejsce), to ten ich nie tknie, bo czyż gryzie się rękę, która cię karmi? Kapłan nie wiedział o tym, choć czasami widział, jak Buldeo daje Nagini mleka, jednak nie wzbudziło to w nim nawet odrobiny podejrzeń. Uznał, że myśliwy po prostu mu się podlizuje wiedząc o jego pozycji w wiosce. Co prawda pozycja Buldeo nie była wiele gorsza, ale tak czy inaczej lepiej było mieć kapłana za swojego przyjaciela. Tak właśnie uważał ów podły starzec. Nie sądził, że podstępny Buldeo zwyczajnie chce go podejść i być zabezpieczony na wypadek ewentualnego ataku na swoją osobę. Z tego też powodu Ganshum zaprzyjaźnił się z Nugiem, wnukiem kapłana, czemu nie mieli nic przeciwko rodzice Nuga, gdyż wychodzili oni z założenia, że lepiej mieć starego myśliwego za przyjaciela niźli za wroga, dlatego też przyjaźń ich syna z Ganshumem była przez nich mile widziana - o ile oczywiście za przyjaźń można uznać sytuację, w której to jedna osoba rozkazuje drugiej, która się jej podlizuje i posłusznie wykonuje wszystkie jej polecenia. Mowgli uważał, że obaj chłopcy bardzo przypominają mu Shere Khana i Tabaquiego.
Jednym słowem, w wiosce rozgrywała się własna polityka pomiędzy dwoma najbardziej wpływowymi osobami. Naczelnik wioski patrzył na nią przez palce, gdyż był człowiekiem dość zabobonnym i wierzył we wszystkie historie kapłana, co zaś do Buldeo, to obawiał się go i wolał postępować tak, aby mieć zawsze tego człowieka po swojej stronie, z jego zatem strony raczej Mowgli nie musiał się więc spodziewać zagrożenia. Co innego kapłan i myśliwy... Na nich zawsze powinien zważać, jednak wtedy jeszcze nie do końca to rozumiał, bo i skąd miał wiedzieć, do czego zdolni są ludzie, skoro znał ich zaledwie kilka miesięcy?
Dlatego bez większych obaw chłopiec położył się na sianie i powoli zamknął zmęczony oczy. Nie spał jednak zbyt długo, ponieważ Rikki nagle obudził go swoim lekkim warczeniem.
- Co się stało? - zapytał Mowgli - Wyczuwasz coś?
- Tak, ale nie wiem co... - odpowiedziała mu mangusta - Coś, co mnie niepokoi.
Chłopiec powoli usiadł na swoim posłaniu, zaś Rikki powoli podszedł do krzaków, które dziwnie się poruszyły. Ichneumon dzielnie skoczył prosto w liście, jednak niczego tam nie wypatrzył.
- Nie rozumiem - powiedział, wychodząc z krzaków - Widziałem tam ślad cielska węża, ale samego węża nie było.
- Ślad węża? - zapytał Mowgli - Czyżby Nagini?
- Nie wiem... Możliwe - odrzekł Rikki - Ale tak czy siak wąż zniknął bardzo szybko. Na ziemi są ślady jego pełzania, a prócz tego jeszcze ślady czyichś stóp.
- Stóp?!


Chłopiec szybko zerwał się z miejsca, po czym ostrożnie podszedł do miejsca i obejrzał miejsce, o którym mówił ichneumon.
- Masz rację... Jest tutaj ślad cielska kobry, a także ślady stóp - rzekł Mowgli, badając tropy - Ale nie wiem, czyich. Nie są zbyt wielkie, nawet podobne do moich.
- To chyba było dziecko - powiedział Rikki.
- Dziecko? Ale jakie? I co tu robiło? Było w zmowie z kobrą?
- Nie wiem... Lepiej jednak dla ciebie, abyś nie spał tu nigdy sam bez mojej obecności.
Chłopiec i ichneumon zgodnie ze sobą uznali, że to rozwiązanie jest jak najbardziej słuszne, więc postanowili odtąd spać zawsze razem na jednym posłaniu. Rikki co prawda radził Mowgliemu, aby ten sypiał odtąd w chacie Meshui i jej rodziny, ale jego przyjaciel nie zgodził się na to. Wciąż łóżko było dla niego zbyt niewygodne.
Po naradzeniu się obaj przyjaciele mieli pójść spać, gdy nagle mangusta ponownie zjeżyła groźnie futerko na swoim grzbiecie, piszcząc przy tym ostrzegawczo.
- Co się stało? - zapytał Mowgli - Znowu wąż?
- Nie... Tym razem coś innego... Większego - wyjaśnił Rikki.
- Większego? Może Shere Khan albo Tabaqui? Zostań tutaj!
- Idę z tobą!
- Nie, Rikki! W walce z tygrysem czy szakalem nie masz najmniejszych szans! Nie chcę, aby coś ci się stało!
Następnie chłopiec powoli zbliżył się do wyjścia z wioski, po czym przeskoczył przez bramę i rozejrzał dookoła. Nie miał czym walczyć, lecz jego ręce miały w sobie dość siły, aby odeprzeć jakiś ataki, przynajmniej na chwilę. Rozejrzał się dookoła czując, że ktoś go obserwuje. Nagle zauważył, jak krzaki nieopodal drgają. Zakradł się więc po cichu i skoczył na to, co w nich było. Wówczas, ku swojemu zdumieniu zauważył, że istotą tą nie był wcale tygrys ani szakal, lecz wilk i to bardzo dobrze mu znany.
- Szary Brat! - zawołał radośnie Mowgli w języku zwierząt.
- Mowgli, mój bracie! - odparł wesoło wilk.
Chłopiec uścisnął mocno łeb zwierzęcia.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę z tego spotkania! Dawno tu nie zaglądałeś!
Była to prawda, gdyż Szary Brat tylko raz zdołał odwiedzić Mowgliego w wiosce. Zrobił to jakieś trzy miesiące temu dzień po tym, jak chłopiec zamieszkał między ludźmi. Przyniósł mu wtedy kilka nowinek z dżungli, teraz również miał dla chłopca wieści.
- Co z naszymi rodzicami?! A jak nasi bracia? Akru, Sura i Lura? A co z Akelą i Lalą? Czy wszyscy zdrowi? A Baloo? Dalej dręczy go reumatyzm? A Bagheera?
- Wszyscy zdrowi i pogodni - odparł wesoło Szary Brat - Tylko matka nasza płacze codziennie za tobą i pomstuje na tego łotra Shere Khana, że przez jego intrygi musiałeś odejść z dżungli, jednakże nie tak dawno go ujrzała i zobaczyła, że nie ma on lewego oka. Krążą plotki, które roznosi ścierwnik Chil, iż to twoja sprawka. Czy to prawda? Bo nie wspominałeś mi o tym, gdy ostatni raz się widzieliśmy.
- Tak, to prawda - rzekł radośnie Mowgli - To moje dzieło.
Szary Brat lekko szczeknął z zachwytu.
- A to dopiero! Ludzkie szczenię tak go zaprawiło! Tego podłego łotra! I dobrze mu tak! Matka się ucieszy, gdy jej o tym powiem!
- Przekaż jej, że tęsknię za nią równie mocno, jak za wami wszystkimi. A czy Ojciec Wilk dalej grozi pomstą tym zdrajcom z Wolnej Gromady?
- Już dawno dał sobie z tym spokój. Uznał ostatecznie, że dotknięcie ich Czerwonym Kwieciem, jakie im ofiarowałeś na Skale Narady, było już dostatecznie bolesną nauczką, jednak wciąż tęskni za tobą, podobnie jak nasi bracia, a zwłaszcza Sura. Wszak dobrze wiesz, że był on zawsze najbardziej delikatny z nas wszystkich i najbardziej rozpaczał po twoim odejściu.
- Tak, ale też więcej umiał zrozumieć niż niejeden z nas. Czy dalej wzdycha za Lalą?
- Tak, ale ona odgania wszystkich zalotników. Bagheera uważa, że ona czeka na ciebie.
- Ech, Bagheera opowiada bzdury!
- Naprawdę? Nasza matka jest podobnego zdania, jednak mówiła nieraz Lali, aby dała sobie spokój, bo wilk i człowiek nie mogą być ze sobą. Ta zaś mówi, że nie wie, o co jej chodzi, ale wszyscy dobrze wiemy, że odkąd ją ocaliłeś przed Shere Khanem wtedy, kiedy przez kilku laty podczas łowów nieopatrznie weszła na tereny, które ten łotr bez pytania nam zagarnął i nie chciał opuścić, to jej nastawienie do ciebie zaczęło ulegać zmianie.
- Wiem o tym i zawsze będę cenił sobie Lalę i jej towarzystwo, ale muszę ją rozczarować, bo cokolwiek się nie wydarzy, moje myśli nie są już wolne i nigdy nie będą.
Szary Brat spojrzał na Mowgliego uważnie.
- Czyżby i ciebie trafiło w końcu, mój braciszku? Znalazłeś tu sobie jakąś samiczkę?
- Tak. Ma ona na imię Meshua i jest najwspanialszą istotą na dwóch nogach, jaka może być.
- Mówisz poważnie, mój bracie?
- Jak najbardziej! Gdybyś tylko mógł ją poznać, to pokochałbyś ją od pierwszej chwili od ujrzenia. Lala też by ja polubiła.
- Za to bym nie ręczył, mój mały bracie, ale dość o tym. Dość babskich spraw, gdyż przyszedłem tu w innej sprawie.
- Czy coś się stało?
- Nie, ale wiesz chyba dobrze, że matka nasza jutro ma dzień, w którym przyszła na świat. Przysłała mnie więc tu z prośbą, abym cię namówił do odwiedzin w naszym dawnym legowisku. Bardzo za tobą tęskni i ten dzień nie będzie dla niej miły, jeśli nie ujrzy ciebie.
- Przyjdę, Szary Bracie. Ale chciałbym wziąć ze sobą Meshuę.
- Twoją samiczkę? Weź ją zatem, jeśli chcesz, ale czy nie przerazi się ona widoku wilków?
- Ona?! W żadnym razie. Poza tym umie już mówić w naszej mowie.
- Poważnie? Kto ją tego nauczył?!
- Ja sam.
- TY?! Och, to Baloo będzie skakał z radości aż do nieba, gdy się o tym dowie! Będzie chodził po dżungli i pękał z dumy wiedząc, jak wspaniałego ma ucznia. A więc weź swoją towarzyszkę i przyjdź do nas jutro. Będziemy czekać na ciebie.
- Zjawię się, Szary Bracie. Ale powiedz mi... Co słychać u tego łotra, Shere Khana? Czy dalej mnie nienawidzi?
- Dalej, a jego nienawiść jeszcze wzrosła. Pamiętasz, jakie były moje ostatnie nowiny? Tygrys wyniósł się z naszych terenów i mamy od niego spokój, ale czasami się tu jeszcze pokazuje, choć unika nas jak Czerwonego Kwiecia. Wciąż pomstuje na ciebie i mówi nam, abyśmy ci przekazali jego groźby.
- Czy te, że mnie zabije, a kości moje wrzuci do rzeki Wajngangi?
Taką oto nazwą zwierzęta dżungli nazywały Ganges.
- Tak, właśnie te, mały bracie - rzekł smutnym głosem wilk - Ale czy ty mu odpowiesz na takie groźby?
- Oczywiście, że odpowiem, ale czynem, nie słowem! - zawołał Mowgli - Dzisiaj złożyłem sobie obietnicę, iż zabiję tego łotra, a skórę jego pokażę ludziom w tej wiosce, aby mieli oni uciechę.
- Piękne słowa, mój bracie! Jeśli jednak to zrobisz, to nie zapomnij o tym, żeby przynieść ją potem do nas, bo i my chcemy mieć zabawę z tego pasiastego zbója.
- Będziecie mieli! Obiecuję wam to!
Wilk polizał jeszcze chłopca po twarzy, po czym przypomniał mu o tym, że obiecał on ich jutro odwiedzić. Następnie pognał do buszu, znikając w jego gęstwinie.


4 komentarze:

  1. Żadne zwierzę nie jest w stanie dożyć 200 lat, nawet żółwie. To zapewne jest wymysł Kiplinga. Trudno uwierzyć, że Baloo w powieści jest wielkim mędrcem, bo we filmach to on się wcale mądrze nie zachowuje, gdyż jest całkowicie pozbawiony powagi xD Ten kapłan jest naprawdę podły, skoro zdarzało mu się nasyłać kobrę na ludzi mu niechętnych, ale Buldeo pewnie jest zbyt dumny, aby powiedzieć o tym naczelnikowi, dlatego woli karmić kobrę, aby pozyskać jej względy na przyszłość niż skarżyć się na kapłana. Zresztą naczelnik pewnie i tak nie mógłby wiele wskórać, skoro kapłan cieszy się największym szacunkiem, respektem i poważaniem w wiosce, stąd też myśli, że wszystko mu wolno, bo nikt nic nie jest w stanie mu zrobić, wychodząc z tego samego przekonania, co Shere Khan. To on miał rodzinę, skoro Nug był jego wnukiem? Rikki jest naprawdę zuchwały, czujny i odważny. Mowgli powinien spać w domu. Tam byłby znacznie bezpieczniejszy, a przecież tam również mógłby spać na podłodze wymoszczonej sianem, skoro tak jest mu wygodniej. Mowgli również jest zanadto odważny i zuchwały. Nie powinien opuszczać wioski bez żadnej broni, bo przecież w starciu z drapieżnikiem nie miałby żadnych szans. Lala jest uparta i trudno jej przemówić do rozsądku, skoro spodobał jej się Mowgli, ale pewnie wszystko się zmieni, kiedy ujrzy go w towarzystwie Meshui i przejdzie jej to niedorzeczne zauroczenie jego osobą. Wilki nienawidzą tygrysa tak samo, jak Mowgli po tym, jak rozbił ich stado, wprowadzając wśród nich zamęt i nienawiść, toteż nic dziwnego, że tak pragną jego śmierci. No, to powieściowy Baloo nie jest ciekawy, skoro jest stroniącym od innych ponurakiem. W Twojej powieści wydaje się być jednak znacznie ciekawszy, skoro będzie umiał żartować i nie będzie takim samotnikiem. Lala to naprawdę dumna wilczyca i zapewne bardzo próżna, skoro posiada takie imię xD Ganshum jest naprawdę podły i zły, skoro ośmielił się napuścić węża na swego rywala. Ciekawe czy potem odczuwałby wyrzuty sumienia, gdyby Mowgli został ukąszony?

    OdpowiedzUsuń
  2. Uważam, że Mowgli i Rikki poradzą sobie z tym wstrętny wężem. Nie ma więc się czego obawiać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój drogi Jasiu Kronikarzu,

    Zrecenzowałabym ten rozdział wcześniej, ale sam wiesz, jak to jest, gdy się ma dużo pracy. Nie ma się ani chwili spokoju. Dlatego robię to teraz. :)

    Teraz to Mowgli zostanie nauczycielem dla swej małej przyjaciółki, co będzie bardzo ciekawe dla nich obojga. Już nie mogę się doczekać rozdziału, w którym opiszesz te lekcje. :)

    Podejrzewam, że tymi, którzy „odwiedzili” w nocy Mowgliego, byli Ganshum i kobra Nagini. Zresztą to oni oboje najgorzej życzyli Mowgliemu, nikogo innego zatem nie można podejrzewać.

    A więc – jak donosi Szary Brat – Lala wciąż nie może zapomnieć Mowgliego i byłaby o niego zazdrosna, gdyby pojawił się w dżungli z Meshuą. Swoją drogą, jestem ciekawa, w którym rozdziale nastąpią odwiedziny Mowgliego i Meshui u wilczej rodziny chłopca. :)

    Czekam zatem na nowe rozdziały i ściskam Cię mocno. :* :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaka piękna pogawędka Mowgliego z Szarym Bratem! Aż się wzruszyłam. Bardzo podoba mi się Twoja powieść.

    OdpowiedzUsuń