sobota, 9 grudnia 2017

Rozdział 063

Rozdział LXIII

Pożegnanie z rodzicem



Nie wiedzieli, jak dużo czasu minęło, zanim w końcu obaj dotarli na miejsce, czyli do starej jaskini, w której obecnie mieszkali ich rodzice. Obaj przyjaciele i bracia zarazem przed wejściem do niej zastali Akru, Lurę i Surę z Lalą. Cała czwórka była załamana.
- Och, Mowgli! - zawołał Lura, podbiegając prędko do chłopca i lekko ocierając łbem o jego pierś - Tak się cieszę, że już jesteś! Matka obawiała się, że nie zdążysz na czas.
- A gdzie jest matka? - spytał Mowgli.
- Jest w jaskini razem z Akelą - odpowiedział mu Sura - Podnoszą ojca na duchu i dodają mu sił.
- Ojciec czeka na ciebie - dodał Akru - Powiedział, że nie skona, dopóki nie zobaczy cię ostatni raz i nie pożegna.
- Idź, Mowgli... Już pora - powiedziała smutno Lala - Zobacz go ostatni raz.
- Tylko pamiętaj, o czym rozmawialiśmy przed przybyciem tutaj - rzekł nieco ostrzegawczym tonem Szary Brat - Pamiętaj, to być może jego ostatnie chwile. Nie zadręczaj go swoimi obawami.
Mowgli pokiwał głową na znak, że się z nim zgadza, po czym powoli na czworakach wsuną się do jaskini.
- Ojcze! Matko! - zawołał - To ja, Mowgli!
Chwilę później dostrzegł Ojca Wilka leżącego na barłogu. Tuż przy nim siedział Akela z załamaną miną, zaś Matka Wilczyca stała niedaleko i lizała po łbie swojego męża. Kiedy tylko zobaczyli oni chłopca, ich pyski rozjaśnił radosny uśmiech, choć pomieszany z ogromnym smutkiem.
- Och, synku! - zawołała Raksha, podbiegając do chłopca i przykładając głowę do jego piersi.
Mowgli objął ją zachłannie i pogłaskał czule jej sierść.
- Co z ojcem? - zapytał.
- Akela mówi, że to już koniec - odpowiedziała mu Matka Wilczyca - Naprawdę nie widzi już żadnej nadziei dla niego.
- Widziałem śmierć tak wiele razy, mój młody przyjacielu, że umiem ją wyczuć, kiedy jest w pobliżu - odparł Akela ponurym głosem - Ale mniejsza z tym. Naprawdę bardzo się cieszymy, że tu jesteś. On nie chciał odejść bez pożegnania cię.
- Chodź, synku. Ojciec czeka - rzekła smutno Raksha.
Następnie podprowadziła chłopca do męża i bardzo delikatnie polizała Ojca Wilka po nosie.
- Kochany... Mężu mój... Przyszedł Mowgli.


Stary basior powoli otworzył oczy i uśmiechnął się delikatnie, kiedy tylko zobaczył chłopca.
- Mowgli - jęknął wilk, a jego pysk rozjaśniła radosna mina - A więc przyszedłeś... Tak się cieszę, że tu jesteś... Mój synu. Mój kochany synu.
- Tak, jestem tutaj, mój ojcze - powiedział Mowgli czując, że w oczach pojawiają mu się łzy - Szary Brat mnie odnalazł i powiedział mi, co się stało. Dobrze, że zdążyłem cię zobaczyć.
- Ja także się cieszę - odpowiedział Ojciec Wilk i podniósł delikatnie swój łeb w górę - Strasznie za tobą tęskniłem i choć wiem, że teraz masz już własną samicę i własne życie, to moje serce drżało na samo wspomnienie o tobie. Ja dobrze wiem, że obowiązkiem każdego wilka jest wychować swoje dziecko na samodzielnego myśliwego, lecz nawet prawo dżungli nie może zabronić ojcu tęsknić za swoim dzieckiem, choćby było ono już dorosłe i samodzielne.
- W świecie ludzi nie jestem jeszcze dorosły, ojcze.
- Być może, ale w naszym świecie już jesteś i nic nigdy tego nie zmieni - odparł Ojciec Wilk, uśmiechając się przy tym delikatnie - Cieszy mnie, że tu przyszedłeś. Teraz mogę spokojnie umrzeć.
- O nie! Proszę, ojcze! Ty nie możesz umrzeć! - zawołał przerażonym głosem Mowgli.
- To nieuniknione, synku - odparł stary basior - Nie powstrzymasz tego, podobnie jak nie powstrzymasz zachodu słońca. Każdy z nas musi kiedyś odejść. Cieszę się wszakże z tego, że zdołałem się już ze wszystkimi moimi dziećmi pożegnać, a zwłaszcza z tobą. Mój synku... Moja mała żabko. Gdy wiele lat temu przybyłeś do naszej jamy bezbronny i nagusieńki, byłeś taki odważny i tak uroczy, że nie miałem siły wydać cię Shere Khanowi, nawet gdyby od tego zależał los moich rodzonych dzieci. Wiedz też, że choć nie spłodziłem cię, to sercem zawsze czułem się twoim ojcem. I mam wielką prośbę...
- Proś, o co tylko chcesz, ojcze! - zawołał żarliwie Mowgli - Cokolwiek to będzie, obiecuję to spełnić.
Ojciec Wilk uśmiechnął się delikatnie i rzekł:
- Obiecaj mi, że nigdy nie zapomnisz o mnie. Wiem, że twoja ludzka rodzina kocha cię i cieszy mnie to, jednak nie ważne, ile zaznasz szczęścia. Nigdy nie zapomnij, proszę, o swej wilczej rodzinie.
- Ja miałbym o was zapomnieć?! - zawołał Mowgli - Nigdy w życiu! Nigdy o was nie zapomnę, a już na pewno nie o tobie, ojcze.
- Dziękuję, Mowgli... Dziękuję ci, moja mała żabko. Wiedz, że to wiele dla mnie znaczy. Gdy będziesz mieć dzieci, opowiedz im o mnie i o swojej matce. Opowiedz im o nas wszystkich i nie zapomnij o tym, że wilki, choć może mają oni surowe prawa, to jednak stare pokolenie wilków zawsze było przeciwnikami Shere Khana i nigdy mu się nie podporządkowało. Pamiętaj o tym, bo to dla nas wszystkich bardzo ważne. Cieszę się, że zachowałem do końca swoją dumę i honor, dzięki czemu nigdy nie należałem do tych kundli służących temu pręgowanemu bydłobójcy.
- Nigdy o tym nie zapomnę, ojcze - powiedział z uśmiechem chłopiec - To dla mnie zaszczyt być twoim synem.
- A dla mnie jest zaszczytem być twoim ojcem, moja mała żabko - rzekł stary basior, liżąc Mowgliego po rękach - Nigdy ci tego nie mówiłem, bo matka była bardziej żarliwa w okazywaniu uczuć, ale wiedz o tym, że choć dla ludzi jesteś człowiekiem, to dla mnie ty zawsze byłeś, jesteś i będziesz wilkiem. A przede wszystkim jesteś moim synem. Nie jest więc ważne, gdzie mieszkasz i ani jakiej rasy jesteś... Zawsze będziesz moim synem.


Mowgli miał w oczach łzy radości, gdyż te słowa bardzo go wzruszyły. Jego serce zatrzepotało niczym ptak na niebie, dlatego radośnie objął Ojca Wilka za łeb i powiedział:
- Żaden syn nie mógłby wybrać sobie lepszego ojca.
- A żaden ojciec nie mógłby wybrać sobie lepszego syna - rzekł na to radosnym tonem stary basior - Kocham cię, Mowgli.
- I ja cię kocham, ojcze.
- Wiem, mój synu. A ty wiedz o tym, że każde zwierzę w dżungli moim zdaniem powinno się czuć szczęśliwe, mogąc cię mieć za przyjaciela. Obyś miał ich zawsze jak najwięcej. Oby twoje łowiska obfitowały w zwierzynę i oby twoje drogi zawsze były szczęśliwe. Żyj tak, aby nigdy twoi bliscy nie musieli się za ciebie wstydzić. Dbaj o swoją samiczkę i gdy nadejdzie pora, załóż z nią rodzinę i wychowaj swoje dzieci na dobrych ludzi, którzy zawsze przestrzegają praw dżungli.
- Obiecuję ci to, ojcze... Obiecuję...
- Dziękuję ci, synku. Dziękuję ci...
Chwilę później jego łeb opadł bezwładnie na ręce Mowgliego, a wtedy chłopiec zrozumiał, iż Ojciec Wilk skonał. Zrozpaczony uścisnął on basiora jeszcze mocniej, po czym zaczął płakać.
- Och, najdroższy - rzekła załamanym głosem Raksha, patrząc na ciało męża - I cóż ja teraz pocznę bez ciebie? Dlaczego odszedłeś stąd beze mnie? Dlaczego nie zaczekałeś na mnie?
- Albo na mnie? - dodał Akela - Czuję się po prostu okropnie. Jestem starszy i pierwszy powinienem odejść, a jednak muszę patrzeć, jak młodsi ode mnie odchodzą z tego świata. Och, jakże nikczemny losie! Dlaczego na to pozwalasz?!
Mowgli długo jeszcze opłakiwał Ojca Wilka i to nawet wtedy, kiedy już Raksha i Akela wyszli z jaskini. Gdy wreszcie jego oczom zabrakło łez, to wyszedł na zewnątrz, a wówczas zobaczył swoją wilczą rodzinę.
- Cieszę się, że zdążyłem przybyć na czas, aby go pożegnać. Biedny ojciec... Chwała jego pamięci.
- Chwała! - zawołali chórem jego wilczy bracia, po czym zawyli głośno w kierunku nieba.
Lala, Akela i Raksha już po chwili dołączyli do nich. Mowgli, który umiał doskonale wyć, dołączył do tego chóru, aby uczcić pamięć swojego zmarłego rodzica, a gdy już cała wilcza rodzina ucichła, to Matka Wilczyca powiedziała:
- Dzieci moje... Niedługo mi już na tym świecie i być może już wkrótce dołączę do waszego ojca. Jeśli więc nadejdzie moja pora, to zostawcie moje ciało w tej jamie... Chcę tu spoczywać razem z waszym ojcem.
- Czy chcesz, aby zastawił tę jaskinię kamieniami? - spytał Mowgli.
- Tak, synku. A kiedy nadejdzie pora, to obiecaj mi, że odstawisz te kamienie i pochowasz mnie tutaj, a potem ponownie zastawisz wejście do jamy kamieniami.
Mowgli, chociaż mu się serce krajało, obiecał to matce i zaczął zbierać kamienie, którymi potem zastawił wejście do jaskini. W myślach zaś mówił sobie:
- Żegnaj, mój ojcze. Cieszę się, że jestem twoim synem. Nigdy cię nie zapomnę. Nigdy.


2 komentarze:

  1. Ale piękny rozdział, choć naprawdę smutny. Bardzo mi się podobała ostatnia rozmowa Mowgliego z wilczym ojcem. Tego to Mowgli się raczej nie spodziewał, że on umrze, bo przecież nie był jeszcze taki stary. Mowgli też pewnie czuje się źle ze świadomością, że po zamieszkaniu w mieście, trochę zaniedbał swych zwierzęcych przyjaciół.

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie mi się chciało płakać, kiedy umierał Ojciec Wilk! Okropne! Starość jest straszna, a śmierć jeszcze bardziej!

    OdpowiedzUsuń