piątek, 8 grudnia 2017

Rozdział 018

Rozdział XVIII

Rywalki


Dzięki Durdze spotkanie z okazji dnia narodzin Rakshy bardzo szybko przemieniło się w prawdziwie radosną zabawę. Podczas jej trwania Meshua łatwo zapomniała o smutku, jaki ją dręczył i wraz z Mowgli wesoło tańczyła w kręgu zwierząt, które to z miejsca uznały ją za członka swojego stada. A przynajmniej prawie wszystkie to zrobiły. Bystra dziewczynka zauważyła bowiem, że jedyną istotą, która bynajmniej nie cieszyła się z jej obecności była Lala. Wilczyca siedziała naburmuszona przez prawie całą zabawę, a jej ponury humor jeszcze bardziej się pogłębił, gdy ujrzała tańczących radośnie Mowgliego i Meshuę do rytmu pieśni, jaką zaśpiewał im ten psotnik Durga. Wskutek tego przybrana córka Akeli wstała i po cichu odeszła w gąszcz. Meshua jako jedyna dostrzegła tę sytuację, a ponieważ ujrzała malujący się na pysku Lali smutek, poszła za nią. Mowgli i reszta byli zajęci tańcami i śpiewaniem, więc nie zwrócili na to uwagi.
Dziewczynka dość szybko dogoniła Lalę, po czym zapytała ją, co się jej stało.
- Nic! Zostaw mnie! - odpowiedziała jej wilczyca.
- Widzę, że cierpisz - próbowała przemówić do niej Meshua - Proszę, pozwól sobie pomóc.
- Mnie nie można pomóc.
- Dlaczego tak uważasz?
- To nie twoja sprawa! Zostaw mnie w spokoju!
Córka Neela i Mari nie zamierzała jednak tego zrobić. Powoli podeszła więc do wilczycy, mówiąc:
- Słuchaj... Ja chyba wiem, co ci dolega.
- Co ty niby o mnie wiesz? - warknęła na nią Lala.
- Wiem, że mnie nie lubisz, a prócz tego patrzysz się tak dziwnie na Mowgliego. Tak inaczej niż inne zwierzęta... Widzisz... Ja chyba wiem, co ci dolega.
- Skoro wiesz, to na pewno się domyślasz, że nie możesz mi pomóc.
- Daj mi chociaż spróbować.
To mówiąc Meshua delikatnie dotknęła łba wilczycy.
- Chciałabym coś dla ciebie zrobić.
Lala odskoczyła od niej gniewnie, po czym szczeknęła ono złowrogo, mówiąc:
- Chcesz coś dla mnie zrobić?! Możesz! Zniknij z mojego życia tak szybko, jak się w nim pojawiłaś!
- Lalo, przecież ja...
- Wiem! Ty nie jesteś niczemu winna! To ja jestem winna temu, co się stało! To ja jak głupia pokochałam tego, kto nigdy nie zdoła mnie pokochać! Pokochałam wbrew naturze i teraz za to pokutuję!
- Mowgli... - rzekła smutno Meshua - Ty go kochasz, prawda?
- Tak - odparła Lala, powoli zapanowując nad sobą - Wiem, że to głupie i śmieszne. Bo pomyśl tylko... Wilczyca i ludzkie szczenię. Jaką może mieć przyszłość taki związek? Żadną! Nie jesteśmy jednej rasy! On zawsze będzie człowiekiem, a ja zawsze będę wilczycą! Nigdy tego nie zmienię! A jednak pokochałam go i to od pierwszej chwili, kiedy zobaczyłam go po tym, jak mnie uratował przed Shere Khanem.
Dziewczynka już chciała powiedzieć Lali, że ona również pokochała Mowgliego w takich samych okolicznościach, jednak wolała nie drażnić niepotrzebnie wilczycy przerywając jej historię, dlatego milczała, słuchając uważnie jej słów.
- Ale ukrywałam to uczucie przed nim i przed sobą. Dokuczałam mu, byłam wobec niego okropna, lecz w końcu wygrało we mnie to uczucie i zaczęłam mu okazywać szacunek, który mu się należał. A kiedy już przegnał te parszywe kundle... Te zdradzieckie wilki przekabacone przez Shere Khana i ocalił tym samym mego ojca, wtedy już nie umiałam być wobec niego zła. Lecz im bardziej darzyłam go sympatią, tym bardziej moje uczucie do niego rosło. I teraz cierpię, bo wiem, że on nigdy nie będzie ze mną. To głupie, ale czy uczucia kiedykolwiek były mądre?
Lala odwróciła się grzbietem do Meshui, mówiąc dalej:
- Nie wiem, czemu ci to wszystko opowiadam. Ale wiem jedno... Póki moje serce nie pokocha innego, póty będę ciągle cierpieć widząc ciebie z nim. Więc nie możesz mi pomóc, Meshuo. Nie możesz.
- Lalo... Ja...
- Zostaw mnie już! - warknęła gniewnie na dziewczynkę wilczyca - Odejdź wraz z tym przybłędą! Wracajcie do ludzi! Tam jest wasze miejsce! Po co w ogóle tu przyszliście?! Aby się nade mną znęcać?!
Meshua wyraźnie widziała, że rozmowa z rozgniewaną Lalą nie ma najmniejszego sensu, dlatego mając łzy w oczach powoli wróciła na polanę, gdzie zabawa dalej trwała. Jedynie Rikki dostrzegł jej nieobecność, podbiegł więc do niej i zapytał:
- Co się stało, Meshuo? - zapytał.
- Nic takiego - odparła zapytana - Coś mi wpadło do oka.
To mówiąc spojrzała ona na Mowgliego, który właśnie rozmawiał ze swoimi rodzicami na temat zakładu, jaki zawarł z Buldeo. Oboje byli tym pomysłem bardzo zachwyceni.
- Mój synu... Pora najwyższa, aby pokazać temu bydłobójcy, gdzie jest jego miejsce - rzekł Ojciec Wilk - Pamiętaj, że jeśli podejmiesz próbę zabicia tego łotra, to my ci w tym pomożemy.
- Masz w nas zawsze oddanych przyjaciół - rzekła Matka Wilczyca - Tylko obiecaj, że będziesz ostrożny i nie będziesz walczyć sam.
- Ja mu pomogę, matko! - zawołał Szary Brat, stając obok chłopca - Nieważne, czy jesteś człowiekiem, czy wilkiem... Dla mnie zawsze będziesz moim bratem i będę walczyć u twego boku, gdy tylko mnie wezwiesz!
- My także! - zawołali Akru, Sura i Lura.
- No i nie zapomnijcie o mnie! - dodał Bagheera - Chcę w jakiś sposób przyczynić się do śmierci tego łotra łamiącego prawa dżungli.
- Jesteście wszyscy szaleni - powiedział ponuro Baloo, po czym dodał z uśmiechem na pysku - Ale kocham was bardziej niźli siebie samego. A więc jeśli dojdzie co do czego, to stary Baloo jeszcze dowiedzie, ile jest wart.
- I nie zapomnij o mnie, ludzkie szczenię - zasyczał Kaa - Bo ja może jestem nieco głuchy z lewej strony głowy i niedowidzę niekiedy na lewe oko, ale moja wiedza jest wciąż ogromna i zawsze na twoje usługi.
- Ocaliłeś mi życie, mój mały bracie - powiedział Akela - Więc mam u ciebie dług. Z przyjemnością go spłacę, gdy nadejdzie na to czas.
- Pokaż temu pasiastemu łotrowi, Mowgli! - zawołał bojowo Durga, machając przy tym łapkami - Sam bym chętnie zaoferował kilka silnych ciosów, których mnie uczy mój drogi kuzyn, ale też nie chcę ci psuć zabawy z tym pręgowanym bydłobójcą, dlatego też tobie zostawię całą przyjemność.
Meshua i Rikki podeszli do Mowgliego.
- My też pomożemy, jeśli tylko zdołamy - dodała dziewczynka.
- Jakby co, to pogryzę temu tygrysowi wąsy! - pisnął bojowo dzielny ichneumon.


Chłopiec uśmiechnął się wzruszony.
- Z takimi przyjaciółmi nawet tysiąc tygrysów nie stanowi dla mnie zagrożenia.
Te słowa ucieszyły całe towarzystwo, które powoli jednak musiało już rozchodzić się do swoich nor i legowisk. Mowgli z Meshuą zaś uścisnęli ich wszystkich po kolei (w przypadku Baloo o mało nie skończyło się to dla nich uduszeniem), a następnie wraz z wiernym Rikkim poszli do miejsca, gdzie Bougi rąbał drzewo.
- O! Jesteście już! - zawołał radośnie - Mam nadzieję, że zabawa była udana.
- Jak najbardziej - zachichotała Meshua.
Nie chciała powiedzieć, iż tak naprawdę, pomimo bardzo przyjemnej atmosfery jej samej było bardzo smutno z powodu tego, co spotkało Lalę. Chciała pomóc wilczycy, ale nie miała pojęcia, jak to zrobić, a poza tym czuła się winna jej rozpaczy. Co prawda Lala sama uważała, że i tak jej miłość jest skazana na porażkę, więc obecność Meshui w życiu Mowgliego nic by nie zmieniła, jednak dziewczynka czuła się na swój sposób za to wszystko odpowiedzialna, dlatego też próbowała ukryć swoje uczucia przed dziadkiem i najlepszym przyjacielem. Ci jednak wyczuli, że z Meshuą jest coś nie tak, dlatego próbowali ją o to zapytać, ale ta milczała jak zaklęta.
- Ech, nie ma sensu ją wypytywać, Mowgli - rzekł Bougi - Znam ją nie od dzisiaj. Jest równie uparta, co Mari. Jeśli nie zechce, to nic nie powie. Lepiej nie naciskać, a przynajmniej nie teraz.
Staruszek wydawał się lekceważyć problem swojej wnuczki, lecz tak naprawdę był nim bardzo zaniepokojony, jednak znał dziewczynkę nie od dziś i wiedział, że naciskanie nic tu nie pomoże, więc lepiej do tej rozmowy wrócić później. Przekonał do tego również Mowgliego i zaczął z nim zbierać ścięte przez siebie drzewo, które zdążył również pociąć na mniejsze kawałki (dzieci nie było długo, więc drwal dał radę zakończyć swoją pracę przed ich powrotem). Meshua zaś powiedziała, że nazbiera kwiatów dla mamy.
- Dobrze, ale proszę... Nie oddalaj się daleko. Ostatnim razem, gdy to zrobiłaś, to zaatakował cię tygrys - przypomniał jej Bougi.
- Idź za nią, Rikki - dodał Mowgli, który bardzo niepokoił się o swoją przyjaciółkę.
Miał też nadzieję, że ichneumon zauważy coś, dzięki czemu będzie on mógł dowiedzieć się, jaki problem dręczy dziewczynkę.
- Możesz na mnie liczyć, Mowgli! - zawołała dzielna mangusta, po czym pognała za swą opiekunką.
Meshua odeszła niedaleko w gąszcz i zaczęła powoli zbierać kwiaty rosnące na trawie. Jej myśli krążyły wokół Lali. Dziewczynka miała bowiem dobre serce i bardzo chciała pomóc wilczycy, tylko nie wiedziała w jaki sposób ma to zrobić. Mowgli coś jej wspominał, że jego przybrany brat Sura był zakochany w Lali. A gdyby tak ich ze sobą jakoś połączyć? Tylko w jaki sposób? Musi porozmawiać o tym z Mowglim. Oboje na pewno coś razem wymyślą.
- Jak sądzisz, Rikki? - zapytała Meshua, pokazując manguście bukiet kwiatów - Spodoba się on mamie?
- Jestem tego pewien - rzekł ichneumon.
Nagle nastroszył on mocno futerko na swoim grzbiecie.
- Co się stało?
Meshua wiedziała, że jej podopieczny nie zachowuje się w taki sposób bez powodu. Zwykle robił to wtedy, kiedy wyczuwał zagrożenie. Przerażona dziewczynka odwróciła się więc za siebie i zauważyła szakala patrzącego na nią groźnie. Poznała go. To był Tabaqui, pomagier Shere Khana.


- Witaj, ludzka samiczko - rzekł szyderczym głosem - Widzę, że znowu tutaj przyszłaś i to zupełnie sama. Nie wyciągnęłaś chyba żadnych lekcji ze swojej ostatniej przygody.
- Wynoś się stąd, ty parszywy kundlu! - warknął na niego Rikki.
- Idź precz, Tabaqui! - zawołała Meshua - Pędź już do swojego pana! Pewnie gdzieś tam czeka na ciebie!
Szakal przez chwilę bardzo się zdziwił, gdy usłyszał, w jakim to języku dziewczynkę do niego przemówiła. Szybko jednak odzyskał butę i pewność siebie i powiedział:
- Co ja słyszę? Ty mówisz naszą mową. Ale to ci życia nie ocali. I nie próbuj krzyczeć, bo wtedy szybciej i boleśniej zginiesz.
Dziewczynka ze strachu nie wiedziała, co ma zrobić, zaś Rikki stanął przed nią, warcząc groźnie na szakala. Był on gotów z nim walczyć, choć zdawał sobie sprawę z tego, że w takim starciu nie ma najmniejszych szans. Czuł jednak, iż okryje się hańbą, jeżeli nie zrobi co w jego mocy, aby ocalić swą opiekunkę.
- Popełniłaś błąd, że tutaj przyszłaś i to bez pomocy - rzekł Tabaqui, powoli podchodząc do dziewczynki.
- Ty także popełniłeś błąd, nędzny kundlu - odezwał się jakiś kobiecy głos.
Chwilę później ktoś skoczył na szakala i mocno przygniótł go do ziemi. To była Lala.
- Popełniłeś błąd sądząc, że ona tutaj przyszła bez wsparcia - dodała groźnym tonem wilczyca - Tym razem twój błąd będzie cię kosztował życie.
- Nie! - zawołała przerażona Meshua - Nie rób tego, Lalo!
- Daj mi spokój, mała! - warknęła na nią wilczyca - To pomagier Shere Khana i nasz wróg! Skończę z nim, póki mam jeszcze taką możliwość!
- Nie zabijaj go, proszę! - pisnęła przerażonym głosem dziewczynka - Prawo dżungli zabrania zabijać z zemsty.
- To nie będzie zemsta, a jedynie zwykła sprawiedliwość! Wszak wolno zabijać w obronie swojej lub przyjaciół!
- Nie chcę, żebyś go zabijała!
- Tak! Właśnie tak! Słuchaj mądrej, ludzkiej samiczki! - jęczał, skamląc o życie Tabaqui.
- Milcz, ty parszywy kundlu! - szczeknęła Lala, po czym spojrzała na Meshuę - Czyś ty oszalała?! Ten nędznik nie zawahałby się ciebie zabić, gdybym nie przyszła ci z pomocą! On nie miałby dla ciebie litości!
- Właśnie dlatego nie możesz go zabić! - odparła dziewczynka - Nie możemy być takie, jak on!
Lala popatrzyła groźnie na szakala. Jedno dobre kłapnięcie paszczą, a gardło tego kundla zostanie przegryzione i raz na zawsze zakończy on swój nędzny żywot. Słowa Meshui dały jednak wilczycy do myślenia i to bardzo. W końcu podobne hasła głosił też Akela, którego ona niezwykle szanowała. Dlatego dzielna obrończyni „ludzkiej samiczki“ zawahała się zanim podjęła decyzję, a ostatecznie puściła szakala i warknęła na niego:
- Masz szczęście, że tutaj jest Meshua, bo ja bym inaczej sobie z tobą porozmawiała. A teraz idź precz i zapamiętaj dobrze moje słowa... Jeżeli jeszcze kiedykolwiek będziesz niepokoić moich przyjaciół, to wtedy ja lub ktoś z naszego plemienia dokończy to, co zaczęłam dzisiaj.
- Dzięki ci, o łaskawa pani! - zaczął się jej podlizywać Tabaqui.
Lala i Rikki zawarczeli na niego tak groźnie, że szakal zamilkł w pół słowa, po czym pobiegł w głąb buszu.
- Dziękuję ci, Lalu - powiedziała Meshua wdzięcznym głosem.
Wilczyca popatrzyła na nią groźnie.
- Nie dziękuj mi... Zrobiłam to tylko dlatego, że Mowgli nigdy by mi nie wybaczył, gdybym postąpiła inaczej. Ale nie myśl sobie, moja droga, iż uważam twoją decyzję za mądrą. Czy wiesz może, co ten kundel teraz zrobi? Pobiegnie do swojego pana i powie mu, że ty i Mowgli tu byliście. Shere Khan zaś znowu zechce was dopaść.
- Nie dopadnie nas w wiosce - stwierdziła dziewczynka.
- Być może - burknęła wilczyca - Ale lepiej nie przychodźcie tutaj za często. Dopóki ten łotr żyje, żadne z was nie jest tu bezpieczne. Jeśli jednak musicie już tu przychodzić, to bądź uprzejma trzymać się blisko Mowgliego, a nie chodzić samotnie po okolicy. Widzisz sama, czym to się kończy.
Po tych słowach Lala skoczyła w gąszcz i zniknęła w nim, zostawiając Meshuę i Rikkiego, którzy postanowili posłuchać jej rady, dlatego szybko powrócili do Mowgliego oraz Bougiego. Ci właśnie załadowali na wózek wszystkie drzewo.
- Jesteście już? - zapytał staruszek - Coś długo was nie było.
- Wybacz, dziadku... Zamyśliłam się - rzekła smutno dziewczynka.
- Czy wszystko dobrze? - zapytał Mowgli.
- Jak najbardziej - odparła jego przyjaciółka, ucinając temat.
Chłopiec wiedział, że na obecną chwilę niczego z niej nie wyciągnie, więc odłożył rozmowę na później.



4 komentarze:

  1. Durga potrafi wszystkich rozbawić. Przy nim nie można się nudzić, skoro jest taki wesoły i zabawny xD A to dlatego Lala po ocaleniu przez Mowgliego, nadal okazywała mu niechęć, chcąc ukryć przed nim to, że się w nim zakochała, bo doskonale zdawała sobie sprawę, że nic z tego nie będzie i zwyczajnie bała się ośmieszenia, dlatego tak się kryła ze swoim uczuciem, nie chcąc, aby ktokolwiek się o tym dowiedział. Meshua jednak jest na tyle bystra, że od razu odkryła powód jej smutku. Mowgli ma wielu oddanych przyjaciół, na których naprawdę może liczyć i polegać. Nic zatem dziwnego, że lepiej czuje się w ich towarzystwie niż wśród ludzi, skoro te zwierzęta tak doskonale go rozumieją i stanowią jego wiernych druhów, podczas gdy wśród ludzi spotyka się w większej mierze z niechęcią i niezrozumieniem. Meshua jest naprawdę dobra i szlachetna, skoro nie chciała, aby Lala zabiła Tabaquiego, mimo że on zamordowałby ją bez wahania. Rikki również jest szlachetny i pełen poświęcenia, skoro bez wahania byłby gotów oddać życie za swoich opiekunów. Przede wszystkim jednak jest bardzo honorowy i woli zginąć niż narazić swój honor na szwank, podobnie jak muszkieterowie. Lala również postąpiła szlachetnie, ratując Meshuę przed Tabaquim, mimo że odczuwa wobec niej niechęć.

    OdpowiedzUsuń
  2. No, to teraz już wiadomo, dlaczego Lala wciąż okazywała Mowgliemu niechęć i pogardę po tym, jak on ją ocalił. Po prostu się w nim zakochała, ale nie chciała, by ktokolwiek się o tym dowiedział, wiedząc że i tak nic z tego nie będzie, skoro był on człowiekiem, ona zaś wilkiem. Ona zgrywa pozerkę, ale tak naprawdę ma dobre serce, choć na co dzień nie potrafi tego ukazywać, ukrywając swoją prawdziwą naturę pod maską zgryźliwości.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój drogi Jasiu Kronikarzu,

    Ten akurat rozdział jest przepiękny. Lala w rozmowie z Meshuą wyjawiła jej swoje prawdziwe uczucia względem Mowgliego i jak ona odbiera przyjaźń dziewczynki z chłopcem. Ale mimo tej zazdrości o Meshuę wilczyca uratowała dziewczynkę przed Tabaquim, a zatem zachowała się bardzo wielkodusznie i szlachetnie, co mi się spodobało. Mnie jedynie zastanawia, jakie konsekwencje wynikną z tego, że Meshua uratowała życie swemu niedoszłemu zabójcy.

    Pewnie się dowiem tego w następnych rozdziałach, na które zresztą czekam niecierpliwie. :)

    Całuję Cię mocno, :) :*

    Twoja wierniejsza od pieska Przyjaciółka, Siostrzyczka i MUZA Joasia :* :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle rozdział po prostu genialnie napisany. Przyjemny, dający dużo do myślenia i sporo tu o miłości. Podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń