sobota, 9 grudnia 2017

Rozdział 045

Rozdział XLV

Prezentacja Ranjana


Przez cały następny miesiąc Mowgli codziennie odwiedzał miasto, aby zobaczyć się z najbliższymi. Często też oni przychodzili do buszu niedaleko Khanhiwary, żeby móc spędzić w jego towarzystwie choć trochę czasu, a pewnego dnia cała rodzina poszła ze swym podopiecznym na Skałę Narady, gdzie Mowgli bardzo chciał przedstawić zwierzęcym przyjaciołom swojego młodszego brata. Bougi, Neel, Mari, Meshua, Shanti, Sikh i Rikki przybyli tam z radością będąc ciekawi, w jaki sposób chłopiec zamierza to zrobić. Ten zaś miał już w tym względzie pewien plan.
Najpierw wezwał on Chila i poprosił go, aby ten sprowadził wszystkich jego przyjaciół, ponieważ sprawa jest niezwykle ważna, a on sam chce coś ogłosić.
- Spokojnie! Licz na mnie, mały bracie - powiedział radośnie ścierwnik - Sprowadzę każdego, kogo tylko zdołam znaleźć.
Pierwsi na Skałę Narady przybyli Szary Brat z Lurą, Akru ze swoją partnerką oraz Ojciec Wilk z Matką Wilczycą. Kolejni przybyli Bagheera z Mahalą i Durgą. Potem Lala z Surą i Akelą, który zdołał znaleźć zastępstwo przy bawołach ze wsi, które to pilnował na prośbę Mowgliego (zastępstwo w postaci dzieci Akru). Później przyszedł Hathi ze swymi trzema synami, a następnie Baloo, który to przybył wolno ze względu na atak reumatyzmu, mocno osłabiający mu ruchy. Ostatni przybył też Kaa, choć jego Chil znalazł z wielkim trudem. Obecność ludzi wcale ich nie zdumiała ani nie przeraziła. W końcu wiedzieli, że przybyli oni na prośbę Mowgliego, zaś jego słowo było tu niemalże prawem, dlatego też nikomu nie przyszło do głowy, aby je kwestionować.
Kiedy wszyscy się już zjawili, to Akela usiadł w miejscu, gdzie leżała rozłożona skóra Shere Khana i powiedział:
- Słuchajcie mnie uważnie, przyjaciele! Słuchajcie uważnie, wilki i inne zwierzęta, których nasz obrońca i dobroczyńca Mowgli mógł i zawsze może nazywać swoimi przyjaciółmi! Słuchajcie mnie więc bardzo uważnie! Oto pogromca Shere Khana wezwał was po to, aby wam przedstawić kogoś, kto jest mu niezwykle drogi i bardzo dla niego ważny.
Meshua jako jedyny człowiek w tym towarzystwie (nie licząc samego Mowgliego) znała język zwierząt, więc przetłumaczyła słowa wilka swoim rodzicom, dziadkowi, Sikhowi i Shanti. Jej bliscy byli wyraźnie podnieceni tym, co widzieli. Co prawda byli pomiędzy dzikimi zwierzętami, jednak ich obecność nie przerażała Marii, Neela ani Bougiego. W końcu bardzo dobrze pamiętali oni o tym, jak te stworzenia na prośbę Mowgliego ocaliły im życie i zabrały do miasta, gdzie byli bezpieczni, więc chociaż nie znali oni języka zwierząt, to nie miało dla nich wielkiego znaczenia, ponieważ pokochali zaprzyjaźnionych z Mowglim mieszkańców buszu tak mocno, jak on ich kochał. Sikh i Shanti również polubili zwierzęcych przyjaciół pogromcy Shere Khana, przy czym Shanti szczególnie polubiła Mahalę, natomiast Sikh obdarzył swoją sympatią misia Durgę, który przy każdej okazji popisywał się przed nim swoimi umiejętnościami chodzenia na tylnych łapach.
- Mowgli... Prosimy cię, abyś teraz przemówił - rzekł Akela, patrząc na Mowgliego.
Chłopiec powoli wstał i stanął na Skale Narady, po czym przemówił:
- Bracia moi... Matko... Ojcze... Najdrożsi moi przyjaciele... Chciałbym wam podziękować za to, że przybyliście tutaj wszyscy wtedy, kiedy was o to poprosiłem.
- Nie mogliśmy postąpić inaczej - stwierdził Szary Brat.
- Właśnie! - zawołał Lura - Jesteś naszym małym braciszkiem! Gdy nas wzywasz, to my przybywamy!
- Ja nie przybywam na niczyje wyzwanie, lecz prośby twojej odrzucić nigdy nie odrzucę - rzekł Hathi poważnym tonem - Dlatego też cieszy mnie, że poprosiłeś mnie o obecność.
- Nie mogłem pominąć cię, o wielki Hathi - odpowiedział mu Mowgli - Zwłaszcza po przysłudze, jaką niedawno mi wyświadczyłeś.
Mówił rzecz jasna o zrównaniu z ziemią wioski ludzkiej, z której został wygnany.
- Dziękuję, mój młody przyjaciel - odparł słoń z szacunkiem - Wiedz, że to dla mnie zaszczyt brać udział w twoim szczęściu, bo zakładam, iż o szczęście tutaj chodzi.
- Jak najbardziej - potwierdził chłopiec - Chciałbym wam dzisiaj kogoś przedstawić. Kogoś, kto niedawno przyszedł na ten świat. Liczę na to, iż pokochacie go równie mocno, jak mnie.
- Osoby, które ty kochasz są i przez nas kochane - powiedział Kaa, uśmiechając się przyjaźnie - Przeżyłem już prawie dwieście linień, a być może jeszcze drugie tyle mnie czeka. Z przyjemnością będę opiekował się każdą bliską ci istotą.
- A ja będę chętnie je uczył, dopóki starczy mi sił oraz pamięci - dodał Baloo.
- A ja, póki sił mi starczy, to będę im towarzyszył w łowach - rzekł Bagheera.
- Nasze łowiska są twoimi łowiskami, mały bracie - powiedziała Lala - To samo dotyczy też bliskich ci osób.
- Na naszych terenach nigdy nie będą one głodne - stwierdziła Raksha - Pokaż więc nam, proszę, mój synku tego, którego to chciałeś nam dzisiaj przedstawić.
- Chcemy go poznać! - zawołał Chil.


Mowgli powoli zszedł ze skały i podszedł do Mari.
- Mamo... Daj mi Ranjana... Proszę.
Kobieta nie wiedziała, co chłopiec zamierza zrobić z jej dzieckiem, ale mimo to wiedziała, że może mu zaufać, więc podała mu maleństwo.
- Tylko ostrożnie, proszę.
Jej starszy potomek powoli wziął Ranjana na ręce, po czym stanął z nim na skórze Shere Khana, mówiąc:
- Przyjaciele... Oto jest mój brat zrodzony z Mari i Neela, moi ludzkich rodziców. Nazywa się on Ranjan. Chciałbym was teraz prosić, abyście go pokochali tak mocno, jak kochacie mnie i tak mocno, jak ja pokochałem to szczenię od pierwszej chwili, gdy je ujrzałem.
Następnie delikatnie podniósł brata w górę, wołając:
- Oto mój brat Ranjan!
Zwierzęta podniosły radosny tumult, który to normalnie przestraszyłby każde niemowlę, jednak mały braciszek pogromcy Shere Khana wcale nie wydawał się być tym przerażony. To dla mieszkańców dżungli było tylko dowodem na to, iż z tego maleństwa będzie jeszcze wielki łowca, ponieważ jedynie wielki łowczy nie boi się tylu groźnych dla ludzi zwierząt naraz i ich ryków.
Kiedy już prezentacja została dokończona Mowgli zszedł z bratem ze skały, po czym podszedł do swoich przybranych rodziców i powtórzył im to, co powiedział zwierzętom, ale tym razem zrobił to w hindi.
- To była piękna przemowa! - zawołała radośnie Meshua.
- W rzeczy samej - dodał Bougi.
- Uważasz, że oni pokochają Ranjana? - spytał Neel.
- Ależ oczywiście, że tak - odpowiedział mu Mowgli - Skoro pokochali mnie, to czemu by nie mieli pokochać mego brata?
Następnie spojrzał na Mari, która właśnie wpatrywała się z zachwytem na wilczą rodziną swojego syna. Od czasu ocalenia ich z wioski bardzo ich kochała, a już szczególną sympatią obdarzyła Rakshę.
- Moja kochana - powiedziała kobieta, obejmując czule łeb wilczycy - Wychowywałaś przez tyle lat mojego małego Nathoo tak, jak swoje dziecko. Nigdy ci tego nie zapomnę. Tylko matka może docenić to, co ty uczyniłaś. Dobrze wychowałaś mojego małego Nathoo.
Mowgli przetłumaczył Matce Wilczycy słowa Mari, ta zaś wzruszona polizała dłonie i twarz kobiety. Następnie, gdy jej przybrany syn pokazał jej Ranjana, powąchała go, po czym powiedziała:
- Urocze ludzkie szczenię. Jestem pewna, że wyrośnie na bohatera. Tak samo jak jego starszy brat.
- Jestem tego samego zdania - zgodził się z nią Ojciec Wilk - Stawiam swoje przednie kły, że mając pięć wiosen zabije już pierwszego tygrysa. No, może będzie miał wtedy siedem wiosen, ale z całą pewnością będzie równie dzielny, co jego brat.
Mowgli i Meshua wzruszeni uśmiechnęli się do nich, słysząc te słowa.
Inne zwierzęta również były zachwycone małym Ranjanem i miały podobne zdanie, co oba wilki.
- To będzie kiedyś wielki łowca - powiedział Szary Brat.
- Zgadzam się z tobą. Będzie większym łowcą niż my wszyscy - rzekł Akru.
- Nie może inaczej być - stwierdziła jego partnerka.
- Z naszymi dziećmi i wnukami będzie na łowy chodził - uznał Lura.
- I kiedyś sam zabije własnego tygrysa, tak jak jego brat - dodał Sura.
Lala, siedząca właśnie obok niego, zaśmiała się.
- Ależ wy macie pomysły - powiedziała po chwili - Kimkolwiek on nie zostanie, dla mnie już na zawsze będzie tym uroczym stworzonkiem, które właśnie dzisiaj poznałam.
Razem z Surą podeszła do Mowgliego i powąchała lekko jego małego braciszka.
- On nie pachnie jak człowiek - rzekła.
- To prawda - zgodził się z nią Sura - On pachnie jak dziecko dżungli. Pachnie podobnie do ciebie.
- Nic dziwnego. W końcu jest jego bratem - powiedziała Meshua.
Wilczyca uśmiechnęła się do niej czule.
- Masz rację. To ma wielkie znaczenie dla nas wszystkich.
Baloo i Bagheera powoli podeszli zobaczyć z bliska maleństwa, które przedstawił im Mowgli.
- Przeurocze maleństwo - powiedział niedźwiedź - Bardzo bym chciał je kiedyś uczyć, jednakże obawiam się, że nie dożyję chwili, kiedy będzie on gotowy na naukę.
- Znowu zrzędzisz, ty stary marudo? - zaśmiał się jego wierny kompan - Przecież jeszcze niejednego szczenię będzie pobierać u ciebie nauki.
- Być może, ale nie chcę mieć o sobie nazbyt wielkiego mniemania - stwierdził Baloo - Zrozum mnie, Bagheero. Z każdym dniem jestem starszy i kiedyś nadejdzie na mnie pora. Jestem na nią przygotowany.
- Każdy z nas powinien być - powiedział Akela, podchodząc do nich - Ale pantera ma rację, mój przyjacielu. Jeszcze i mnie przeżyjesz, a więc tyle nie marudź.
- To nie jest marudzenie, a po prostu starość, mój ty wierny druhu z dawnych lat - odparł stary miś - Ale nie mówmy już o tym, gdyż są o wiele przyjemniejsze tematy do prowadzenia rozmów.
- Tak, masz rację - rzekł Akela i podszedł do Mowgliego - Twój brat wygląda naprawdę dumnie. I w ogóle się nas nie boi, tak jak i ty, kiedy tutaj trafiłeś, a Baloo oddał za ciebie głos, zaś Bagheera złożył za twe życie okup w postaci buhaja.
- Ale ja byłem wtedy starszy niż mój brat - powiedział chłopiec - Skoro zaś on nie boi się was, chociaż jest o wiele młodszy niż ja wtedy, gdy tutaj trafiłem, to oznacza, że kiedyś może on zostać jeszcze większym bohaterem dżungli niż ja.
- Większego bohatera niż pogromcy Shere Khana nie będzie - rzekł z pewnością w głosie Lura, który jak wiadomo uwielbiał chłopca.
- Bez względu na to, czy będzie większy, czy nie, niech Mowgli dba o to urocze, ludzki szczenię - zasyczał Kaa - Gdyż może nadejść czas, gdy to dziecko zostanie nie tylko wielkim łowcą, ale być może też nawet i wodzem nowej wilczej gromady.
- Sądzisz, że Wolna Gromada znowu może powstać? - spytał smutnym głosem Mowgli - Przecież przez intrygi Shere Khana już nigdy wilki nie będą stadem.
Następnie spojrzał na skórę tygrysa rozłożoną na Skale Narady.
- Choć Shere Khan już nam nie zagraża, to zło przez niego uczynione wciąż nas dręczy, a jego moc wciąż jest silna - powiedziała Raksha.
- Tak, to prawda - rzekł Ojciec Wilk i spojrzał na przybranego syna - Cokolwiek jednak się stanie, to wiedz, moja mała żabko, że zawsze będziesz naszym synem.
- I naszym bratem! - dodał Szary Brat.
- I naszym przyjacielem - rzekła Meshua, podchodząc do Mowgliego i kładąc mu dłoń na ramieniu.


Chłopiec uśmiechnął się do niej wzruszony, potem spojrzał na swoich wilczych rodziców i wilczych braci.
- Dziękuję wam za te słowa, jednak dawnych czasów nic już nie wróci. Wolna Gromada może już nigdy nie powstać. Nie za tego pokolenia.
- Tak, masz rację, Mowgli... Nie za tego pokolenia - powiedział Akela - Stare pokolenie, a mówię tu także o tych, którzy to nigdy nie dopuścili się wobec ciebie i praw tej dżungli zdrady, ma zbyt głębokie rany po tym, co tu się stało. Ale nowe pokolenie... Och! Ono może wszystko naprawić.
- A twój mały braciszek może im w tym wszystkim pomóc - rzekł Baloo poważnym tonem.
- Zaś my mu w tym pomożemy - powiedział Durga, uśmiechając się radośnie od ucha do ucha.
- Szczenię Ranjan nie będzie miało bardziej oddanych druhów niż my - rzekła Mahala.
Pomimo, iż narzekała ona często na wychowanka Baloo, to w gruncie rzeczy bardzo go lubiła i był on jej prawdziwym przyjacielem.
Mowgli wzruszony uścisnął ich oboje, mówiąc:
- Dziękuje wam. Dziękuję.
Następnie powtórzył w hindi swojej ludzkiej rodzinie, co powiedziały zwierzęta. Mari, Neel i Bougi byli tym wzruszeni.
- My też będziemy jego przyjaciółmi - dodał Sikh.
- I w razie czego zawsze będzie mógł na nas polegać - rzekła Shanti.
Kaa tymczasem zasyczał:
- Masz rację, mój braciszku, gdy mówisz, że Wolna Gromada Wilków już nie powstanie... Ale i Akela ma rację wierząc w młode pokolenie. To do nich należy ten świat. Ale zanim ono coś zmieni, to ktoś musi nauczyć ich praw dżungli, a tym kimś musisz być ty. To ty musisz ich nauczyć praw dżungli.
- Ja? Dlaczego ja? - zdziwił się chłopiec - Czemu nie Baloo?
- Ja już jestem stary, moja mała żabko - odrzekł smutno niedźwiedź - Kapcanieję i coraz bardziej męczy mnie reumatyzm. Nie wiem, kogo jeszcze zdołam czegoś nauczy. Ty musisz więc zostać nowym nauczycielem.
- Ja też sądzę, że to zadanie powinno być powierzone właśnie tobie - stwierdził Hathi - Tylko ty jeden wiesz, jak sprawić, aby świat ludzi i świat dżungli żyły ze sobą w harmonii, a przynajmniej na tyle, na ile to możliwe.
- Tylko ty możesz nam pomóc wychować nowe pokolenie - rzekł Ojciec Wilk - Być może niedługo doczekamy się kolejnych wnuków. Kto pomoże je nam wychować na porządne wilki?
- Nowych wnuków? - zdziwił się Mowgli.
Po tych słowach spojrzał na Surę i Lalę, którzy delikatnie zachichotali. Nie trzeba mu było nic więcej tłumaczyć.
- Już rozumiem - zachichotał chłopiec - Ale czemu ja mam być nowym nauczycielem? Czemu nie Durga?
Baloo parsknął śmiechem, kiedy to usłyszał.
- Wybacz mi, moja mała żabko, ale niestety... On jeszcze nie wie tyle, ile powinien nauczyciel. Poza tym jest za młody.
- Być może kiedyś on będzie nowym nauczycielem, lecz jak na razie to twoje zadanie - powiedział Bagheera - Zrozumiem jednak, jeśli je odrzucisz. Wiedz wszak, że dzięki twoim naukom nowe wilcze plemię może odtworzyć Wolną Gromadę... Wolną od intryg i ran na sercu zadanych nam wszystkim przez Shere Khana.
- Ale tygrys i mnie zadał rany, może nawet większe niż wam.
- Jednak to ty go zabiłeś, mój mały bracie. A zatem, na wyłamaną kratę, dzięki której odzyskałem wolność, jeśli ktoś ma być nowym nauczycielem, to tylko ty!
Mowgli spojrzał na przyjaciół z dżungli, a następnie na swoją ludzką rodzinę. Wahał się, co ma zrobić. Funkcja mu ofiarowana była wielkim dla niego zaszczytem, ale czy był jej godzien? A co, jeśli zawiedzie? Co, jeśli mu się nie uda? Pytająco spojrzał na Meshuę, która właśnie tłumaczyła na hindi swoim bliskim, o co chodzi.
- Mowgli, pamiętaj... Cokolwiek zadecydujesz, w nas zawsze będziesz miał rodzinę i nigdy cię nie opuścimy - powiedziała Mari.
- Jeśli zaś będzie ci trzeba rady czy pomocy, to zawsze ją otrzymasz - dodał Bougi.
- Już zawsze będziesz naszym synem i nic tego nie zmieni - rzekł Neel.
- Wiemy, że podejmiesz właściwą decyzję - dodała Meshua, patrząc z zachwytem na Mowgliego - Tylko oby twoja nowa funkcja nie zabraniała ci spotykać się z nami.
- Nic mi nie zdoła tego zabronić - rzekł chłopiec stanowczym tonem.
Następnie spojrzał na Kaa i spytał:
- Naprawdę wierzysz, że Wolna Gromada znowu może zaistnieć?
- Tak - syknął przyjaźnie wąż - Jednakże wiedz, że tak naprawdę Wolna Gromada to my wszyscy tutaj zebrani. Nie musimy być wilkami, żeby cię kochać i abyć ci druhami w każdej potrzebie. Wiedz o tym, że Gromada zawsze istniała i istnieć będzie, a co do Wilczej Gromady, to już zależy od ciebie, czy ona powstanie na nowo, czy też nie.
Mowgli spojrzał na innych przyjaciół, którzy ciągle oczekiwali na jego odpowiedź.
- Dobrze... Przyjmuję ofiarowaną mi godność, ale chcę, aby Baloo dalej był nauczycielem praw dżungli i dzielił swe obowiązki między mną a siebie. Nie chcę, żeby odchodził i tracił swój czas na marudzenie.
- Słusznie! Niech się nasz niedźwiedź jeszcze na co przyda - zażartował sobie Bagheera - Nie będzie tyle myślał o swoim reumatyzmie, kiedy będzie robił coś dla innych.
Niedźwiedź lekko trącił swojego przyjaciela łapą, po czym wzruszony uśmiechnął się do Mowgliego i rzekł:
- Moja mała żabko... Twój warunek jest mi miły i wyrażam na niego zgodę.
Chłopiec radośnie objął ją mocno za szyję.
- Mój kochany nauczycielu! - zawołał radośnie -  A więc obaj będziemy nauczać młode pokolenie, gdy już się ono narodzi.
- O tak, mój mały - rzekł Baloo - Nauczymy je wszystkiego, co sami umiemy.
- Śmiem uważać, że nie zajmie wam to wiele czasu - stwierdził nie bez ironii w głosie Bagheera.
Durga turlał się po ziemi ze śmiechu, słysząc te słowa, jednak Baloo i Mowgli nie mieli zamiaru z tego powodu być na niego źli, podobnie jak nie byli źli na czarną panterę. Wiedzieli doskonale, że jej słowa oznaczają chęć pomocy, którą oni chętnie przyjmą.
- Jaką decyzję podjął? - spytała Shanti Meshuę.
Dziewczynka przetłumaczyła jej decyzję Mowgliego.
- A czy to oznacza, że go więcej nie zobaczymy? - spytał zasmucony Sikh.
Mari zaczęła kołysać do snu Ranjana, po czym uśmiechnęła się i rzekła:
- Ależ żadnym razie. On nas kocha i nie zostawi nas samych. Już na zawsze jesteśmy ze sobą połączeni.
Neel położył żonie dłonie na ramionach, mówiąc:
- Tak, najdroższa. Masz rację.
Ton, w jakim wypowiedział te słowa wskazywał, że jest bardzo dumny ze swojego syna Mowgliego, który to właśnie został pierwszym w dziejach dżungli nauczycielem człowiekiem.


3 komentarze:

  1. No w końcu Mowgli odważył się odwiedzać swoją rodzinę w mieście, a i oni zaczęli przychodzić do dżungli, aby się z nim zobaczyć. Ta prezentacja Ranjana przez Mowgliego przypomina prezentację Simby i Kiary dokonaną przez Rafikiego xD Zwierzęta od razu go zaakceptowały i przyjęły do swojej gromady. Mowgli przyjął na siebie poważny obowiązek nauczania praw i życia w dżungli przyszłego wilczego pokolenia, aby ich stado mogło odrodzić się na nowo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście, prezentacja jak z „KRÓLA LWA”, ale za to bardzo mi się podobała. A więc teraz tylko czekać na nowe pokolenie wilków, które Mowgli będzie szkolił :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Mowgli pokazał swojego małego brata swojej zwierzęcej rodzinie i był to przepiękny wątek. Coś mi mówi, że Ranjan w późniejszych rozdziałach będzie jedną z ważniejszych postaci :)

    OdpowiedzUsuń