Filozofia misia Durgi
Baloo popatrzył z wielkim uśmiechem na swojego dawnego ucznia, po czym zapytał:
- Powiedz mi, mój kochany Mowgli, jak ci się żyje w ludzkiej wiosce? Czy nauczyłeś się tam czegoś mądrego?
- Błagam cię, Baloo! - jęknął Bagheera - Czy ty musisz wiecznie tylko o nauce rozmawiać?
- O cóż ci chodzi, mój przyjacielu? - zdziwił się niedźwiedź - Przecież to jest zupełnie normalne pytanie. Ja po prostu jestem niezmiernie ciekaw tego, czego moją kochaną żabkę nauczyli go jego ludzcy krewni.
- Wielu rzeczy - odpowiedział mu radośnie Mowgli - Nauczyłem się rąbać drzewo, potem ciąć je na kawałki, a później wielu innych spraw.
Po tych słowach zaczął wymieniać dokładniej, o jakie rzeczy chodzi, a na koniec dodał:
- Prócz tego nauczyłem się wielu praw, jakie panują w świecie ludzi. Niestety, nie są one takie jak tutaj.
- A jakie są ludzkie prawa? - zapytał zaintrygowany Baloo.
- Najróżniejsze. Niektóre z nich są sprawiedliwe, jednak inne naprawdę okropne. Wyobraźcie sobie, że tam jeden człowiek może stać się własnością drugiego człowieka.
Zwierzęcy przyjaciele Mowgliego byli w szoku, kiedy to usłyszeli, z kolei Meshua posmutniała lekko, chociaż doskonale wiedziała, że chłopiec mówi prawdę, a jej samej nikt o stworzenie tych praw nie oskarża. Mimo wszystko, gdy przybrany syn Rakshy zaczął opowiadać o tym, jak złe prawa panują w świecie ludzi, poczuła w sercu jakieś dziwne uczucie, które kazało jej czuć wstyd z powodu przynależności do rasy ludzi. Zasmucona powstała z ziemi i odeszła na bok zasmucona. Naprawdę teraz miała ogromną ochotę zostać wilczycą, gdy pomyślała sobie, jakie okropne są ludzkie prawa.
- Coś się stało, moja mała przyjaciółko? - usłyszała pewien przyjemny niczym płynny miód głos.
Odwróciła się i zobaczyła Bagheerę.
- Nie, nic - powiedziała dziewczynka, ocierając swoje łzy.
- Oczy masz mokre - rzekła czarna pantera - Jak dotąd widziałem tylko raz takie zjawisko. U Mowgliego, kiedy przegnał tych nędznych zdrajców ze Skały Narady za pomocą Czerwonego Kwiecia. Ale wybacz... Ty chyba nie wiesz, o czym ja mówię.
- Wiem, bo Mowgli opowiadał mi swoje dzieje.
- Ach, więc ci je mówił. A co mówił ci o mnie?
- Że jesteś jego wiernym przyjacielem i że niegdyś zapłaciłeś za niego okup w postaci upolowanego przez siebie buhaja, aby Wolne Wilcze Plemię przyjęło Mowgliego do siebie.
- Tak, to prawda, tak właśnie zrobiłem. A czy Mowgli mówił ci może, dlaczego to uczyniłem?
- Nie, tego mi nie mówił.
- Może i lepiej... Sam wolę ci to powiedzieć, maleńka. Widzisz... Mam ważny powód, aby cenić sobie każde ludzkie życie. Dotknij tylko mojej szyi, proszę, a zrozumiesz wszystko.
Meshua spełniła prośbę pantery i zauważyła, że na karku zwierzę ma znacznie mniej futra niż na reszcie swojego ciała. Wyglądało to tak, jakby przyjaciel jej wybranka wyliniał w tym miejscu.
- To ślad po pewnym okręgu, który nosiłem na szyi od najmłodszych swoich lat - powiedział Bagheera - Moja matka została złapana i trzymana w klatce, w pewnym bardzo dziwnym miejscu pełnym innych zwierząt, także trzymanych w klatkach. Znajdowało się to miejsce w pewnym mieście, które ludzie nazywają... chyba Udajpur, jeśli się nie mylę.
Miejsce pełne zwierząt w klatkach to oczywiście ogród zoologiczny, ale Bagheera nie znał tej nazwy.
- Urodziłeś się w klatce? - zapytała Meshua.
- Tak... Moja matka i ja żyliśmy w klatce do jej śmierci, a ja sam żyłem jeszcze przez jakiś czas w niewoli. Opiekowała się mną wtedy pewne mała dziewczynka. Nazywali ją Lindą, o ile oczywiście dobrze zapamiętałem jej imię. Bardzo mi ją przypominasz. Masz takie same oczy jak ona i takie same dobro w nich. Uśmiechasz się też niemalże tak samo. W każdym razie Linda była mi prawdziwą przyjaciółką. Dbała o mnie do chwili, kiedy dorosłem, a ona wyjechała wraz ze swymi rodzicami. Bardzo za nią tęskniłem, a bez niej nikt już nie był do mnie tak dobry. Ta tęsknota i świadomość, że bez Lindy już nikt mnie nie traktuje z szacunkiem, poczułem w sobie gniew i wielką siłę, jaka drzemie w moich łapach. Poczułem wówczas, że jestem czarną panterą. Poczułem, że jestem Bagheera. Pewnej więc nocy moje łapy nabrały takiej siły, żem wziął zamach łapą i uderzyłem w kratę, o której doskonale wiedziałem, iż jest ona inna niż wszystkie: bardziej krucha. Wiele razy w nią waliłem, ale nigdy nie udało mi się jej skruszyć. Teraz jednak mi się to udało i wydostałem się na wolność. Uciekłem do dżungli, gdzie dość szybko sobie zdobyłem pozycję wielkiego łowcy, którego nawet sam Shere Khan woli unikać. Nie myśl tylko, że próbuję ci zaimponować, ale prawda jest taka, że ten oto pręgowany łotr woli nie wchodzić ze mną w konflikty, ponieważ ja przestrzegam praw dżungli i za mną ono stoi, co jest moją siłą. Prócz tego też nie boję się ludzi, w przeciwieństwie do niego.
Po tych słowach Bagheera spojrzał na Mowgliego, który to kończył właśnie opowiadać wilkom i Baloo o swojej ludzkiej rodzinie (wyrażał się o nich w samych pozytywach).
- Mowgli przypominał mi mnie samego. Był tak jak ja z czasów, gdy siedziałem w klatce: samotny, pozbawiony przyjaciół, inny niż wszyscy, a jednak posiadający wewnętrzną siłę, która pcha go do działania. Prócz tego czułem, że spłacam w ten sposób dług, jaki zaciągnąłem wobec Lindy za okazaną mi przez nią dobroć.
- Czy Mowgli zna twoją historię?
- Zna ją. Opowiedziałem mu ją niedługo przed tym, zanim przegnał on te zdradzieckie psy Shere Khana. Muszę też powiedzieć, że wasza przyjaźń (jeśli to jest TYLKO przyjaźń, w co ja nie wierzę) jest w dużej mierze moją zasługą.
- Jakże to? - zachichotała dziewczynka.
- No, bo widzisz... - czarna pantera lekko się zawstydziła - Widzisz... W tym dniu, w którym spotkałaś Mowgliego zostałem delikatnie ranny w walce z hieną próbującą mi odebrać moją zdobycz. Mowgli wówczas opatrywał mnie i postanowił iść zebrać specjalne zioła, aby obłożyć mi nimi moje rany. Poszedł więc po nie, a wrócił odmieniony. Był jakiś dziwnie uśmiechnięty, wzdychał, mało co mówił i musiałem go pociągnąć za język, aby raczył mi w końcu powiedzieć o tobie. Jego policzki były całe czerwone, gdy mi o tym mówił. Lala zaś była bardzo niezadowolona, kiedy tylko usłyszała historię waszego spotkania.
- Lala była przy tym obecna?
- Tak... Ona i Baloo pomagali Mowgliemu mnie opatrywać. Nie umiesz sobie wyobrazić, jak ta wilczyca zgrzytała zębami i warczała za każdym razem, gdy on mówił, jaka jesteś ładna, jaka miła oraz dobra.
Meshua zarumieniła się lekko.
- Naprawdę tak mówił?
- Jak najbardziej. Mnie możesz wierzyć. I uwierz mi jeszcze w coś. Ludzie są tacy, jak i mieszkańcy dżungli. Jedni dobrzy, drudzy źli. Mowgli wie o tym, czego dowodzi to, co teraz mówi swoim rodzicom o tobie.
- Jednakże świat ludzi w porównaniu z waszym światem wydaje się być taki... Brudny... Okropny... Przerażający...
- Nasz świat bywa niekiedy bardziej przerażający, moja droga. Weź to pod uwagę. Tutaj jest tak, że czasami każdy dzień to walka o przetrwanie, zaś słabszy pada ofiarą silniejszego.
- U ludzi bywa jeszcze gorzej.
- Być może. Pamiętaj jednak, moja droga przyjaciółko, że nasze światy są różne, a istoty na nim żyją rozmaite. Jedne dobre, inne złe. Prawa, które one tworzą są takie same, jak ci, którzy je tworzą. Przestrzegaj tylko tych dobrych praw, a wówczas będziesz miała przyjaciół zarówno u ludzi, jak i u zwierząt.
Meshua uśmiechnęła się radośnie, po czym objęła mocno panterę za szyję.
- O czym rozmawiacie? - zapytał Mowgli, podchodząc do nich.
- O świecie - odparła wesoło dziewczynka.
- Właśnie, mój mały bracie - rzekł Bagheera - Poznaliśmy się lepiej z twoją przyjaciółką i mogę ci powiedzieć, że wybrałeś właściwie, gdyż to jest wspaniała osoba.
- Przestań, bo się znowu zaczerwienię - pisnęła Meshua.
- Kiedy taka prawda - zachichotał ich rozmówca.
Chwilę później na polanę wpełzł jakiś ogromnych rozmiarów pyton, na którego grzbiecie siedział mały niedźwiadek.
- Ależ to była wspaniała jazda! - zawołał radośnie miś - Mogę znowu jeszcze raz pojeździć?
- Zapomnij, przyjacielu - syknął pyton przyjaznym tonem - Jesteś o wiele za ciężki, abym miał cię wozić cały dzień na swych splotach.
- Kaa! - krzyknął radośnie Mowgli, podbiegając do węża i obejmując mocno jego pysk i szyję - A już się bałem, że nie przyjdziesz!
- Przybyłbym wcześniej, mój mały przyjacielu, gdyby nie ten ciężar na moim grzbiecie - zachichotał delikatnie Kaa, po czym łbem wskazał na misia - Baloo... To chyba należy do ciebie.
- Och, Durga! - jęknął załamanym głosem niedźwiedź - Czy ty zawsze musisz mi przynosić wstyd?!
- Jesteś naprawdę potwornie staroświecki, mój drogi kuzynie! - zawołał wesołym tonem niedźwiadek - Dlaczego każde moje zachowanie uważasz za przynoszenie ci wstydu?
- Bo wystawiasz nim na szwank moją dobrą opinię - rzekł stary miś - Zapominasz ciągle o tym, czego cię uczyłem. Przecież wiele razy mówiłem ci, że niedźwiedź musi swoim wyglądem oraz zachowaniem...
- Budzić zawsze szacunek połączony z postrachem, aby nikt nigdy nie wchodził mu w drogę - wyrecytował jego młody podopieczny, z wyraźną kpiną w głosie.
Następnie zeskoczył ze splotów węża i zawołał:
- Baloo! Czy ty naprawdę uważasz, że całe nasze życie polega tylko na byciu poważnym niczym noc? Życie ma w sobie znacznie więcej. Można z niego czerpać wszelką radość i szczęście. Wystarczy tylko chcieć!
- Mój chłopcze... Jeśli nie wiesz tego, to ci powiem, że umiem się śmiać i czerpać radość z życia, ale każdy niedźwiedź powinien potrafić zachować powagę wtedy, kiedy trzeba. Ty tej zdolności nie posiadasz. Dla ciebie życie to jedna wielka zabawa polegająca na chodzeniu dokąd się chce i jedzeniu tego, na co się ma apetyt.
- A czy w życiu potrzeba czegoś więcej?
- Uwierz mi, trzeba.
Mowgli i Meshua patrzyli zachwyceni na misia, który wywołał uśmiech na ich twarzach.
- Co to za uroczy młodzieniec? - zapytała dziewczynka.
- To jest Durga, kuzyn Baloo - wyjaśnił im Kaa - Po śmierci swoich rodziców, zabitych przez myśliwych, Baloo się nim zajął i ma on z nim teraz naprawdę bardzo ciężkie życie. Malec jest zdolny, jednak nie chce się uczyć uważając, że to potwornie nudne zajęcie.
- Nawet go rozumiem - zachichotał Mowgli - Sam kiedyś taki byłem.
- Wiem, Baloo mi mówił - odparł wesoło wąż - Ale uważa, że ty byłeś o wiele bardziej pilny i pojętny niż jego kuzyn.
Następnie dodał:
- Bardzo mi ciebie brakowało, mój drogi przyjacielu. Cieszę się, że tu przyszedłeś. Uścisnąłbym cię, gdybym się nie obawiał, iż mogę cię ścisnąć zbyt mocno.
Te słowa wywołały uśmiech na twarzy Mowgliego i Meshui, którzy czule przytulili węża, a następnie zauważyli, że podchodzi do nich Durga. Obwąchał on dokładnie dzieci, po czym zawołał:
- Hej, Baloo! Zobacz! Znalazłem dwa śmieszne ochłapki mięsa! Zjemy je sobie?!
- Durga! - jęknął załamany niedźwiedź - To nie są żadne ochłapy! To są moi przyjaciele... Mowgli i Meshua.
- Nasi przyjaciele - rzekł Bagheera - Nie zapominaj, że każde z nas żyje z nimi w przyjaźnie.
- Nie inaczej - dodał Szary Brat - Więc lepiej, drogi Durgo, nie próbuj ich zjadać, bo inaczej będziesz miał ze mną do czynienia.
- Z nami wszystkimi! - zawyli jednocześnie Akru, Sura i Lura.
Podobnie zareagowały szczenięta Akru.
Mały miś zachichotał lekko, aby ukryć swoje zakłopotanie.
- Nie gniewajcie się na mnie, proszę... Wszak pierwszy raz was widzę w dżungli. Więc to ty jesteś Mowgli, o którym tyle razy mówił mi Baloo? Bardzo miło mi cię poznać. Wyobraź sobie, że on zawsze stawia mi ciebie za przykład. Ciągle tylko słyszę od niego „Mowgli to“ albo „Mowgli tamto“. A Mowgli to się lepiej uczył... Albo też Mowgli więcej wiedzy w swoją głowę umiał włożyć. Wciąż słyszę od niego o tobie. Wilki zresztą także opowiadają o twojej osobie. Bardzo mi miło wreszcie cię poznać.
- Mnie ciebie też, Durga - rzekł chłopiec.
- Nam obojgu jest przyjemnie cię poznać - dodała Meshua, po czym wzięła misia na ręce.
- Nie rozpieszczaj go tak bardzo, droga Meshuo, bo jeszcze ci wejdzie na głowę jak ze mną to zrobił - rzekł pół żartem, a pół serio Baloo.
Akela zaśmiał się delikatnie, widząc całą tę sytuację.
- Ech, wy młodzi... Aż przyjemnie mi jest patrzeć na te wasze urocze żarty. Przypominają mi się dawne czasy, gdy sam byłem w waszym wieku. A ty, Durga, nie bierz sobie na poważnie słów swojego kuzyna. On po prostu lubi zrzędzić, stary maruda. A sam już zapomniał, jak kiedyś razem ze mną uciekł na wagary z lekcji prowadzonych przez swego dziadka.
Baloo zarumienił się lekko.
- Akelo, błagam cię! To były stare czasy i to bardzo dawne! Po co teraz wywlekasz to na światło dzienne?
- A może nie było tak? - zaśmiał się stary basior - Razem we dwóch pobiegliśmy nad rzekę, gdzie pływaliśmy sobie cały dzień i jedliśmy jagody słuchając zawodzenia tych bezmyślnych małp, po czym wieczorem dopadł nas twój dziadek i spuścił nam lanie. Odechciało się nam przez to wagarów na całe życie.
- Tak... Dobrze to pamiętam... - potwierdził z uśmiechem niedźwiedź - A pamiętasz, jak razem we dwóch wykradaliśmy miód pszczołom?
- O tak, Baloo! Wmawiałeś mi, że boisz się chodzić sam po drzewach i ja musiałem stawać na tylnych łapach, aby dosięgnąć ula. A innym razem odwracałem uwagę pszczół, żebyś ty mógł zdobyć miód dla nas obu.
- I zrobiłeś to bardzo skutecznie.
- Tak, ale musiałem schronić się przed gniewem pszczół w rzece, a gdy one już odleciały, a ja wróciłem do ciebie, to cały miód był zjedzony przez ciebie, ty wstrętny tłuściochu!
- Poważnie? A myślałem, że coś ci zostawiłem.
- A i owszem, zostawiłeś... Pusty ul!
Wszyscy parsknęli śmiechem, słysząc te słowa.
- Ojcze, naprawdę taki byłeś? - zapytała zdumiona Lala.
- A jakże, kochanie - rzekł Akela - Myślisz, że całe życie byłem tylko poważny i ponury? Uwierz mi, byłem taki, jak Durga dzisiaj, a Baloo wcale nie był lepszy.
- No proszę... Ładnych rzeczy to ja się tutaj o tobie dowiaduję - rzekł Mowgli z uśmiechem na twarzy.
Baloo zawstydził się delikatnie, słysząc te słowa.
- Ale ja spoważniałem, a Durdze wciąż daleko do tego.
- Oj, przestań! - zawołał mały miś - Po prostu mi zazdrościsz, że umiem się cieszyć życiem, a ty już tego nie potrafisz!
Następnie zeskoczył z ramion Meshui na ziemię i powiedział:
- Filozofią mojego kuzyna jest życie w byciu ponurym oraz smutnym, a także narzekanie na cały świat. A ja uważam inaczej... Ja chcę się cieszyć każdym dniem. Wiedza jest miła i doceniam ją, ale nie uważam, aby była najważniejsza na świecie. Są rzeczy o niebo ważniejsze.
- Jak choćby? - zapytał Baloo.
- Jak choćby umiejętność czerpania każdego dnia pełną łapą z życia - wyjaśnił niedźwiadek.
- Bardzo ciekawa filozofia - zachichotał Bagheera - Może pomogłaby Baloo, temu staremu zrzędzie?
- Ja? Zrzęda? - jęknął nauczyciel wilcząt - Zapewniam cię, że umiem się cieszyć życiem, zwłaszcza wtedy, kiedy uda mi się najeść dobrze miodu. Wtedy cały świat nabiera słodkiego smaku.
- Mogę sobie to wyobrazić.
Matka Wilczyca i Ojciec Wilk popatrzyli na siebie z uśmiechami na pyskach, w milczeniu obserwując całą tę sytuację, która ich niezmiernie bawiła, choć byli zbyt dostojni, aby to powiedzieć na głos.
- Podoba mi się twoja filozofia - rzekł Rikki, podchodząc do Durgi - Ja jestem tego samego zdania. Powaga jest bardzo ważna, ale przecież życie bez radości i śmiechu straciłoby sens.
- Mówisz poważnie? Naprawdę tak sądzisz? - zapytał zachwyconym głosem mały miś - Mój mały przyjacielu... Czuję, że się bardzo polubimy.
Już po chwili obaj rozmawiali tak, jakby byli kompanami od lat, a nie dopiero od kilku chwil.
- A wiecie, że tworzę pieśń o swojej filozofii? - zapytał po chwili Durga - Mam już jej pierwsze zwrotki. Mogę wam zaśpiewać?
- O nie! Znów się zaczyna! - jęknął załamany Baloo.
- Dobrze, że jestem nieco przygłuchy, zwłaszcza z lewej strony głowy - rzekł żartem Kaa - Nie będę musiał cierpieć takich katuszy jak wy.
Durga zignorował te słowa, gdyż stanął na tylnych łapkach, po czym zaczął na nich tańczyć i śpiewać:
Już nie myśl o kłopotach swych!
I troski porzuć, dobrze żyj!
Jak miś od dziś ze smutku głośno drwij!
Bo przecież życie piękne jest,
Wystarczy tylko mieć, co jeść,
A wtedy smutki prysną byle gdzie!
Gdziekolwiek się ruszę,
Tam wszędzie mój dom.
Dzień wolny od trosk,
To właśnie to!
Tu pszczółki bzyczą słodko,
Słodki bywa tutaj także miód.
A pod tym głazem jest, to co można
Smacznie zjeść i to bez popicia.
Spróbuj, druhu! Co za smak!
W tej dżungli, uwierz mi,
Pod łapą wszystko masz!
Pod łapą masz!
- I co o tym sądzicie? - zapytał miś - Jak na razie tylko tyle zdołałem stworzyć, ale będziecie więcej zwrotek, zapewniam was.
- Właśnie tego najbardziej się obawiam - jęknął Baloo.
- Ale musisz przyznać, że słowa nie są wcale takie złe - stwierdził z uśmiechem na twarzy Bagheera.
- A i owszem... Nie mówię, że są - rzekł niedźwiedź - Ale mógłby on być nieco bardziej poważny.
- Naprawdę? I kto to mówi? Ten, który kradł miód pszczołom z pomocą przyjaciół, którym nawet nie raczył zostawić ani kropelki smakołyku?
- Ech... Masz zamiar wypominać mi to do końca życia?
Mowgli i Meshua chichotali wesoło, podobnie jak i reszta tej uroczej kompani.
- Chyba nie dasz mu o tym zapomnieć, prawda? - zapytał chłopiec z dżungli czarną panterę.
- W żadnym razie! - zachichotał zapytany.
To Bagheera urodził się w niewoli, skoro jego matka została schwytana przez ludzi wówczas, gdy była w ciąży? Widzę, że Meshua nie ma dobrego zdania o ludziach, skoro uważa, że zwierzęta są od nich lepsze. Bagheera zbyt poważnie traktuje relacje między Mowglim a Meshuą, bo przecież oni są tylko dziećmi, więc trudno tu mówić o poważnym związku, skoro łączy ich jedynie przyjaźń połączona z zauroczeniem, która zapewne z czasem przerodzi się w coś więcej, jeśli wciąż będą się sobie podobać i tak dobrze się ze sobą dogadywać. A więc miś Durga to kuzyn Baloo, tylko, że sporo od niego młodszy xD Swoją drogą to nieźle on ocenił Mowgliego i Meshuę, nazywając ich ochłapkami mięsa xD Widzę, że Baloo tak samo wykorzystywał Akelę do zdobywania miodu, jak Mowgliego w tym najnowszym filmie xD Uważam, że Durga ma dużo racji. Z życia trzeba korzystać, ale rozsądnie tak, aby nie popaść w żadne skrajności. Widzę, że Bagheera popiera Durgę, podczas gdy we filmach nie mógł ścierpieć takiego zachowania xD No i dobrze uzasadniłeś słabość Bagheery do ludzkich dzieci, ale skąd się ona wzięła u wilków, zwłaszcza u tak dzikiej i agresywnej wilczycy, jak Raksha? Czyżby instynkt macierzyński okazał się w niej silniejszy od dzikości, skoro porzucone i osamotnione ludzkie dziecko wzbudziło w niej litość? No tak, zwierzęta uważają Mowgliego za dorosłego, bo przecież dla nich 11 lat to naprawdę dużo, gdyż wszystkie zwierzęta w tym wieku są dorosłe. Czyli Baloo zastępuje małemu Durdze rodziców zabitych przez myśliwych. Być może to nawet sam Buldeo ich upolował, aby pozyskać tłuszcz i skóry, stanowiące jego największe trofea? Czyli w książce Bagheera jest mniej surowy i poważny od Baloo. No fajnie, że Durga mówi tekstami bajkowego Baloo xD
OdpowiedzUsuńCzyli zwierzęta uważają Mowgliego za dorosłego, mimo że daleko mu jeszcze do tego. No, fajny jest ten misiek. Wnosi dużo humoru do powieści swoim beztroskim sposobem bycia.
OdpowiedzUsuńKochany Jasiu Kronikarzu,
OdpowiedzUsuńTen rozdział spodobał mi się z dwóch powodów. Po pierwsze: ciekawej przeszłości Bagheery, a po drugie: zabawnych rozmów między Baloo i jego młodym kuzynem Durgą (który mi przypomina Kodę z „Mojego brata niedźwiedzia”), między Baloo i Akelą oraz między Baloo i Bagherą. :)
Bardzo ładna jest też piosenka, którą na koniec zacytowałeś z pierwszej części disnejowskiej „Księgi dżungli”. Tyle że w oryginale śpiewał ją Baloo. :)
Za ten rozdział daję Ci 100/100 i czekam na następne. :)
Ściskam Cię mocno, :* :)
Twoja wierniejsza od pieska Przyjaciółka, Siostrzyczka i MUZA Joasia :) :*
Bardzo, naprawdę bardzo sympatyczny rozdział. Bardzo lekki i widzę, że pojawił się nowy bohater. Uważam, że będzie bardzo pozytywny, co widać w jego beztroskim zachowaniu. Bardzo podobał mi się ten rozdział.
OdpowiedzUsuń