Powrót do dżungli
Mowgli w asyście wiernych przyjaciół, czyli Szarego Brata oraz Akeli wrócił powolnym krokiem na swoje dawne tereny łowieckie, niosąc ze sobą skórę zdartą z Shere Khana. Po drodze zobaczył ich Chil, którego chłopiec poprosił o to, żeby przekazał wieść jego wiernym przyjaciołom, iż Mowgli prosi ich, aby przybyli oni na Skałę Narady. Tam bowiem bohater dżungli zamierzał pokazać im coś bardzo ważnego dla niego i dla nich wszystkich.
Wezwanie od Mowgliego dzięki Chilowi szybko rozniosło się po całym buszu i dość szybko zjawili się wszyscy bliscy dzielnego chłopca. Byli to więc przede wszystkim Ojciec Wilk i Matka Wilczyca zwana Rakshą, ale prócz nich zjawił się Akru z partnerką i potomstwem, a także Sura, Lura i Lala, jak również Kaa, Baloo i Bagheera. Przybył także Durga, jak zwykle radosny i szczęśliwy. Wszyscy byli bardzo zainteresowani tym, co też chce im przekazać Mowgli.
- Czemu nas wezwałeś, synu? - spytał Ojciec Wilk zatroskanym głosem - Czyżby świat ludzi cię zawiódł?
- Bardziej niż myślisz, mój ojcze - odpowiedział mu smutno Mowgli - Ludzie przegnali mnie od siebie nazywając mnie wilkołakiem i potworem, ale nie o tym chcę teraz mówić.
Raksha i jej mąż zawarczeli groźnie, kiedy usłyszeli słowa swojego przybranego syna.
- A to niegodziwcy! - zawołała Matka Wilczyca, szczerząc ze złości kły - Czekajcie! Niech no ich tylko dostanę w moje łapy!
- Nie, Raksho! Poskrom swój gniew - przemówił Akela - Zapominasz o prawach dżungli? Nie wolno zabijać z zemsty, a jedynie w obronie swojej lub swoich bliskich, albo też po to, żeby się najeść. Ja dziś chciałem zabić jednego człowieka, lecz Mowgli słusznie mnie od tego odwiódł.
- Tak i teraz bardzo tego żałuję - jęknął zasmucony chłopak - Gdybym pozwolił ci zabić Buldeo, to może nigdy by nie doszło do tego, do czego doszło.
- Postąpiłeś słusznie, mój mały bracie - odparł wilk samotnik - Dziękuję ci, że pomogłeś mi dzisiaj nie tylko odzyskać honor, ale też nie stracić go ponownie przez zachowanie niegodne mieszkańca dżungli.
- Ale przez to straciłem swój dom.
- Czy on naprawdę był tego wart? Pomyśl, mój mały bracie. Czy taki dom, w którym nie możesz się czuć bezpieczny, naprawdę wart jest twoich trosk?
- Nie, Akelo... Ale widzisz... W ludzkiej wiosce pozostawiłem kogoś, kto jest mi bliższy niż ktokolwiek inny.
- Tę dziewczynkę, prawda? - spytał Bagheera.
- Tak... Meshuę... A także jej rodziców i dziadka... Byli dla mnie tacy dobrzy. Zostawiłem tam również kilku innych moich przyjaciół... Shanti... Sikha... Kamyę... Być może nigdy ich więcej nie zobaczę.
Następnie w jego oczach pojawiły się łzy.
- Wybaczcie mi, że znów moczę swoje oczy... Nie powinienem tego robić, lecz to silniejsze jest ode mnie. Czerwone Kwiecie pali mnie okrutnie od środka i czuję, że może mnie ono zabić.
- Nie zabije cię, możesz być pewien - powiedziała Lala - Ale możesz być pewien, że cierpienie, jakiego zaznasz, będzie długie i bolesne, lecz ono cię uszlachetnia i sprawia, żeś teraz bardziej godny bycia jednym z nas niż kiedykolwiek wcześniej.
Wilczyca mówiła przyjaznym tonem, ponieważ choć sama czuła coś do Mowgliego i powinno ją praktycznie radować jego odejście z wioski i od Meshui, to jednak nie umiała czerpać z tego przyjemności.
- Nie smuć się tak, Mowgli - rzekł Baloo - Nigdy nie wiadomo, kiedy znowu ujrzysz tych, których kochasz, a których musiałeś dzisiaj opuścić.
- To prawda! - poparł go Durga - Nie myśl o swych smutkach, gdyż dzisiaj jest dzień pełen radości! Dzień twojego triumfu!
- Właśnie! - zasyczał Kaa - Czyż nie zabiłeś dzisiaj tego, który od lat łamał prawa dżungli i był twoim nieprzyjacielem?
- Tak! Zabiłem go! - zawołał Mowgli, zrzucając z ramion skórę tygrysa i rzucając ją na ziemię - Matko... Ojcze... Spójrzcie sami. Może i ludzie wygnali mnie dziś z wioski, lecz Durga i Kaa mają rację. Jest to dzień mego zwycięstwa. Dotrzymałem danej obietnicy i zabiłem Shere Khana! Spójrz, matko! Spójrz, ojcze! Przyjrzyjcie się wszyscy! Oto jest jego skóra! Zabiłem tygrysa! A pomogli mi w tym czynie Akela i Szary Brat, lecz nie tylko oni... Wiem o waszym udziale w całej tej sprawie, dlatego prosiłem Chila, aby was wszystkich tu sprowadził, abyście razem ze mną mogli świętować. Nie jest to mój dzień... Jest to dzień nas wszystkich.
Przybrani rodzice Mowgliego podeszli do niego, patrząc z zachwytem na skórę tygrysa.
- Brawo, synu! Jestem z ciebie dumny - powiedział Ojciec Wilk.
- Moja mała żabko - dodała czule Raksha - Czyż nie przepowiedziałam kiedyś, że ten dzień nadejdzie? Czyż nie mówiłam temu łotrowi wtedy, gdy wetknął on swój podły pysk i łapy do naszej jamy, aby cię nam zabrać, że nadejdzie jeszcze taki dzień, w którym ty na niego zapolujesz? Sprawdziły się moje słowa.
- I ja także mówiłem wtedy na Skale Narady, że ten pręgowany łotr zaśpiewa jeszcze na inną nutę, gdy Mowgli dorośnie - powiedział Bagheera.
- Tak, to sama prawda. Tak właśnie mówiłeś - zgodził się z nim Baloo - I miałeś rację, co bardzo mnie cieszy.
- Nas wszystkich to cieszy - mówiła dalej Matka Wilczyca - Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka. A raczej zagryzał tygrys, aż jego ktoś wygryzł. Dobrześ się spisał, synku.
- Nie inaczej - powiedział Szary Brat - Cieszy mnie też świadomość, że mogłem wziąć w tym udział u boku naszego braciszku.
- Każdy z nas dzisiaj miał swój udział w twoim sukcesie - zauważył Sura.
- Ale tylko Mowgli jest dzisiaj bohaterem - dodał dumnie Lura.
- Dlatego też, choć żal nam tego, że musiałeś odejść z wioski ludzkiej, to jednak radujemy się też z tego, iż mogłeś tu do nas wrócić - rzekł Akru.
- Właśnie - poparł go Sura - Nam tu w dżungli było bardzo smutno bez ciebie.
Mowgli radośnie uścisnął wszystkich swoich przyjaciół, a następnie rozłożył skórę Shere Khana na Skale Narady, aby wszyscy mogli podziwiać trofeum dziecięcia ludzkiego, które to wychowane zostało pośród wilków. Następnie bohaterski chłopiec poprosił, aby Akela wyłożył się na skórze tygrysa, na co jego zdaniem w pełni sobie zasłużył. Wzruszony tym gestem samotny basior zawył radośnie, po czym nagle jego pieśń stała się pieśnią wezwania. Wył on teraz hasło wzywające wszystkie wilki z dawnej Wolnej Gromady na Skałę Narady.
- Akela wzywa tu dawne wolne wilki - powiedział z uśmiechem Baloo - Chce, aby szakale Shere Khana zobaczyły skórę swego pana.
- Ja nie wiem, po co on to robi - mruknął Bagheera niezadowolonym tonem - Te nędzne kundle nie zasługują na to, aby tu przybyć.
- A czemu nie? - rzekł Baloo - A niech tu przyjdą. Niech zobaczą, co spotkało ich pana i niech wiedzą, jakie są żałosne. Chwila naszego triumfu będzie dzięki temu bardziej przyjemna.
Nagle tuż przed Mowglim wylądował Chil.
- Witaj, przyjacielu - powiedział - Mam ci do przekazania wiadomość od kogoś, kto zna hasło braterstwa.
- O kogóż to chodzi? - zapytał zaintrygowanym głosem Mowgli.
- To dwoje ludzkich szczeniąt - wyjaśnił ścierwnik - Jedno z nich jest ci dobrze znane. Było na łące razem z tobą, gdy przekazywałem ci wiadomość od Szarego Brata.
Chłopiec doskonale wiedział, o kogo chodzi.
- Meshua! Co ona tutaj robi?! Gdzie ona jest?!
- Tutaj, za tymi drzewami.
Mowgli spojrzał we wskazanym mu kierunku, po czym zawołał głośno w hindi:
- Meshua! Możesz przyjść!
Niewielką chwilę później zza drzew wyszła dziewczynka. Obok niej kroczyli Rikki i Kamya.
- Mowgli! - krzyknęła radośnie Meshua, rzucając się na szyję swego przyjaciela.
- Meshua! Kamya! - zdziwił się chłopiec, obejmując ją mocno do siebie - Co wy tutaj robicie?!
- Musiałam cię zobaczyć! - wołała dziewuszka - Nie mogłam siedzieć spokojnie w wiosce, gdy ty tutaj przebywasz.
- Czy rodzice wiedzą o tym, gdzie jesteś?
- Nie... Nie puściliby mnie tutaj, gdyby wiedzieli, dokąd idę.
- Dlaczego więc tu przyszłaś? Przecież oni cię ukarzą za to!
- Nie dbam o to, Mowgli! Musiałam cię zobaczyć!
Kamya uśmiechnął się przyjaźnie i dodał:
- Mnie też ciebie brakowało, mój przyjacielu. Musiałem się upewnić, że wszystko z tobą dobrze... Nawet jeśli rodzice mnie za to zbiją. Świadomość, iż nic ci nie grozi tutaj, pośród tych dzikich zwierząt mi wystarczy.
- Jak to dobrze, że oni nie znają ludzkiej mowy - zaśmiał się Mowgli - Mogłyby im się nie spodobać twoje słowa.
Następnie spoważniał i powiedział:
- Dlaczego nie powstrzymałeś Meshui przed przyjściem tutaj?
- Nie mogłem jej powstrzymać przed tym, co i ja chciałem zrobić - rzekł Kamya - Przyznaję, byłem nieco przerażony, gdy Buldeo opowiedział o tobie kłamstwa, ale posłuchałem serca, a ono mi mówiło, że jesteś dobrym człowiekiem. Kiedy więc zobaczyłem Meshuę wymykającą się z wioski, to poszedłem za nią, a gdy mi powiedziała, co zamierza zrobić, powiedziałem jej, że pójdziemy tam we dwoje. Znam bardzo dobrze dżunglę, gdyż swego czasu wędrowałem po niej razem z rodzicami.
- Mnie też nie jest ona obca - zauważyła dziewczynka - Choć nie znam tu wszystkich zakamarków, dlatego też właśnie wzięłam przewodnika.
Mowgli nie miał tak radosnego humoru, co jego mała przyjaciółka. W końcu mogła ona zginąć tutaj zabita przez szakale lub hieny albo złe wilki. To samo tyczyło się Kamyi, jednak mimo wszystko ich obecność była mu niezwykle miła, podobnie jak i obecność Rikkiego, do którego skierował pytanie:
- Dlaczego ich nie powstrzymałeś?
- A co miałem niby zrobić? - spytał ichneumon - Oboje są silniejsi i więksi ode mnie.
- Mogłeś przemówić Meshui do rozsądku! Tu nie jest bezpiecznie dla ludzi!
- Wiem, ale tak czy inaczej musieliśmy cię znowu zobaczyć, dlatego też proszę... Nie złość się na nas.
Mowgli westchnął głęboko widząc, że oboje wcale nie żałują swojego czynu, a prócz tego są wręcz z niego dumni, dlatego też przestał rozmawiać z nimi na ten temat, po czym uścisnął kolejno Meshuę, Kamyę i Rikkiego.
- Mimo niebezpieczeństwa, na jakie się naraziliście, cieszy mnie was widok - powiedział najpierw w hindi, a potem w języku zwierząt.
Następnie poprosił Kamyę, aby ten nie obawiał się wilków ani innych mieszkańców dżungli tu zebranych, gdyż ci nie zrobią mu żadnej krzywdy. Potem usiadł pod drzewem wraz z Meshuą, która bardzo mocno się w niego wtuliła.
- Boli cię to? - zapytała, dotykając opatrunku na jego czole.
- Już nie tak mocno - odpowiedział jej chłopiec - Przy tobie wszelki ból zanika.
- Och, Mowgli! - zarumieniła się lekko dziewczynka - Byłeś naprawdę dzielny zabijając tego tygrysa.
- Ty też byłaś dzielna chroniąc mnie przed Buldeo.
- Nie mogłam pozwolić, aby cię zabił.
- Wiem... Jesteś moją jedyną przyjaciółką w wiosce.
- Masz ich więcej. A rodzice? A dziadek? A Kamya? A Sikh? A Shanti?
- No tak, masz rację, oni wszyscy są moimi przyjaciółmi, ale ty jesteś z nich wszystkich dla mnie najważniejsza.
Meshua zachichotała delikatnie i wtuliła się mocno w ramię chłopca czując, że jest teraz najszczęśliwszą dziewczynką na świecie.
Tymczasem wycie Akeli sprowadziło stopniowo dawne wilki z Wolnej Gromady. Wszyscy ci zdrajcy, którzy to kiedyś zdradzili swego przywódcę przekabaceni przez Shere Khana (za który to czyn spotkała ich potem kara w postaci przypieczenia Czerwonym Kwieciem od Mowgliego), zostali później przegnani w głąb dżungli. Nie mieli już wsparcia swojego przywódcy, więc działali całkowicie bezmyślnie, wskutek czego wielu z nich wpadło potem w zasadzki ludzi i skończyli martwi ze zdartymi skórami. Inni polegli zabici przez szakale lub hieny. Inni zaś otrzymali ciężkie rany, przez które zostali kalekami. Widać było, iż brak mądrego przywódca obrócił się przeciwko nim, dlatego też, słysząc jego dawny zew, wstawili się na Skale Narady wszyscy, którzy dożyli tego dnia.
- Przypatrzcie się teraz uważnie, o Wilcy! - zawołał donośnie Akela - Spójrzcie, na czym siedzę! To jest skóra waszego pana! Zabiło go ludzkie szczenię imieniem Mowgli! Syn Ojca Wilka i Matki Wilczycy zwanej także Rakshą! To samo ludzkie szczenię, które było waszym bratem i które potem wy, o nędzne kundle, przegnaliście z dżungli! Teraz to samo szczenię zabiło waszego pana, a na dowód przyniosło wam tu jego skórę! Przyjrzyjcie się uważnie, o Wilcy!
- Nie mów tak do nich, Akelo! - zawyła Raksha - Oni nie zasłużyli na nazywanie ich wilkami! To tylko nędzne kundle!
- Racja! - poparł ją jej mąż - Przegnali oni naszą małą żabkę, ale ona wróciła tutaj w triumfie jako pełnoprawny wilk!
Zdradzieckim wilkom zrobiło się zdecydowanie głupio, gdy usłyszeli te słowa i zobaczyli skórę tygrysa. Zawyli więc z rozpaczy i zaczęli skamleć ze wstydu. Mowgli zaś wstał, po czym stanął na Skale Narady, aby przemówić, lecz miś Durga zawołał:
- Zaśpiewaj nam pieśń bojową jak na myśliwego przystało! - zawołał niedźwiadek.
- Popieram - zgodził się z nim Baloo - W dawnych czasach, gdy wielki myśliwy zabił swego największego wroga, który go gnębił, zawsze śpiewał pieśń swego własnego autorstwa na cześć swej chwały.
- Zaśpiewaj, Mowgli! - zawołała Meshua w języku zwierząt.
- Zaśpiewaj! - dołączył do niej Rikki.
Kamya jako jedyny w tym towarzystwie nie rozumiał niczego, co się tutaj dzieje i Meshua musiała mu to wyjaśniać w hindi. Gdy usłyszał słowa o pieśni, rzekł z uśmiechem:
- I ja popieram ten plan.
Mowgli nie dał się długo prosić i z pomocą Durgi szybko stworzył słowa nierymowanej pieśni o swym triumfie, którą potem zaśpiewał tańcząc zwycięsko na skórze Shere Khana. Wtórowały mu wilki wyjąc donośnie. Gdy już występ dobiegł końca, zdradzieckie kundle (jak nazywali ich wierni kompani Mowgliego) zaczęły skamleć i błagać chłopca, aby ten powrócił do nich.
- Przewódź nam ponownie, mądry Akelo! Przewódź nam razem z nim, o dzielne Ludzkie Szczenię! Przejadła się nam już ta nasza wolność! Bez wodza jesteśmy niczym! Akelo, Mowgli! Zdecydujcie obaj, które z was ma być naszym wodzem!
- O nie! Nic z tego! - miauknął Bagheera, skacząc na Skałę Narady - Nie tak dawno Mowgli był dla was zdrajcą waszego plemienia i nędznym człowiekiem. A teraz co?! Chcecie go odzyskać?!
- Nie zasługujecie na to! - zawołała Meshua, składając dłonie w trąbkę, aby jej głos brzmiał bardziej donośnie.
- Ona ma rację! - powiedział Baloo - Ta urocza istotka jest niezwykle mądra pomimo swego młodego wieku. Nauczyła się ona słów Braterstwa i wielkich zaklęć naszej dżungli! A nauczył ją ich Mowgli, mój dawny uczeń! Mądrość więc bije z ust zarówno jej, jak i jego!
- Mógłbyś się już tak tyle nie chwalić - zasyczał dowcipnie Kaa - Ale w jednym masz rację. Mądrość przemawia przez usta Meshui, tak samo jak i płynie ona zawsze z ust Mowgliego. Te nędzne kundle to zdrajcy dżungli! Nie zasługują na wodza!
- Racja! - zgodził się z nim Bagheera - Teraz jesteście w biedzie, więc skamlecie o wodza. Ale gdy znów napchacie sobie gardła, to wtedy prędko zapomnicie wszystkie obietnice, jakie dzisiaj pewnie złożycie, ale przekonać do siebie Mowgliego! Nie ma tak dobrze! Chcieliście wolności, to ją macie! Nie chcieliście Mowgliego ani Akeli, więc żadne z nich teraz nie wróci do was! Odwróciliście się kiedyś od nich, tak i teraz oni się od was odwracają!
- Bagheera mówi prawdę! - powiedział Mowgli, stając obok pantery - Żadne z was nie umie uszanować wodza, gdy go już ma. Nie będziecie mieć już więcej wodza. Być może jednak wasi synowie i wnuki docenią znowu mądrości praw dżungli, a wtedy to dla nich nastanie powrót do dawnych czasów.
- Tak! - ryknął radośnie niedźwiedź Baloo - A ja znów będę miał kogo uczyć praw dżungli!
- A ja będę ci w tym pomagał! - zawołał radośnie Mowgli.
- I ja także, Baloo! - pisnął radośnie mały Durga.
Jego kuzyn jęknął załamany, słysząc te słowa. Jakoś wątpił w to, aby mały miś pełen energii oraz pozbawiony zbyt wielkich pokładów zdrowego rozsądku miałby mu jakoś pomóc.
- Wilcze Plemię mnie odrzuciło... Ludzka wioska mnie przegnała. Będę odtąd polował sam, ponieważ nie mam swojego miejsca na świecie - rzekł smutno Mowgli.
- Nieprawda! - pisnęła Meshua, podbiegając do niego - Masz je tam, gdzie żyją twoi przyjaciele!
- Tak, ona ma rację! - powiedział Baloo - Sama mądrość płynie z ust tej dziewczynki.
- Nie inaczej - wtrącił Bagheera - Dopóki masz tu swoich przyjaciół, to zawsze dżungla będzie twoim domem.
- Masz tu braci i siostry, Mowgli! - zawołał Szary Brat - Nie zostawią cię oni w potrzebie!
- Nasze łowiska są twoimi łowiskami! - dodał Akru, a jego samica i ich potomstwo zawtórowały mu radośnie.
- Nasze legowiskami twoimi! - zawył Sura.
- Nasza zdobycz twoją zdobyczą! - dołączył do nich Lura - Zostań z nami, Mowgli, nasz bracie! Zostań z nami!
Wszyscy wierni przyjaciele dołączyli do tego chóru, nawet Chil i Kaa, choć ci dwaj zwykle pozowali na tych, co to zawsze myślą przede wszystkim o sobie. Wzruszony tym wyznaniem chłopiec rzekł:
- Dziękuję wam, przyjaciele! Zostanę więc z wami! Przynajmniej na jakiś czas, ponieważ nie wiem, co mnie jeszcze spotka w życiu. Akela mówi, że prędzej czy później znów powrócę do ludzi. Ale póki co jestem tutaj z wami!
Wszyscy powitali to z radością, nawet Meshua oraz Kamya, któremu dziewczynka znowu musiała służyć za tłumacza.
Chwilę później kuzyn Baloo zapowiedział, że przyjaciele Mowgliego przygotowali piękną pieśń na jego cześć. Słowa tej pieśń ułożył sam Durga, z czego był niezmiernie dumny. Przyjaciele więc usiedli w wielkim kole, Meshua zaś usadowiła się obok Mowgliego, opierając mu głowę na ramieniu i już po chwili oboje słuchali pieśni na cześć bohatera dżungli, która to (wliczając podział na role) wyglądała tak:
Ojciec Wilk:
Żyć bez kłopotów się nie da...
Matka Wilczyca:
Lecz, gdy przyjaciół masz kilku...
Lala:
Wtedy nie straszna ci bieda...
Akru, Sura i Lura:
Będziesz bezpieczny nawet wśród wilków.
Wszyscy:
Przyjaźni! Hej, przyjaźni!
Z tobą lepiej jest i raźniej!
Przyjaźni! Hej, przyjaźni!
Z tobą lepiej jest i raźniej!
Bagheera:
To nie ważne jest, jaki nosisz strój...
Szary Brat:
Starczy jeden gest.
Daj łapę, bracie mój.
Baloo:
Wszędzie z nami bądź.
Zawsze przy mnie stój.
Kaa:
W jednym kręgu ze mną siądź...
Chil:
Daj łapę, daj...
Akela:
Daj łapę, bracie mój...
Durga:
Prawda powszechnie to znana
Jasna, jak słońce na śniegu,
Dzieci Akru:
Każdy ma swego Shere Khana,
Ale na szczęście ma też kompanów.
Wszyscy:
Przyjaźni! Hej, przyjaźni!
Z tobą lepiej jest i raźniej!
Przyjaźni! Hej, przyjaźni!
Z tobą lepiej jest i raźniej!
Pieśń ta była naprawdę wspaniała i spodobała się zarówno Mowgliemu, jak i Meshui. A po niej nastąpiła radosna zabawa, na której to wszyscy się doskonale bawili.
Fajnie, że Meshua przybyła wraz z Kamyą na Skałę Narad, aby wraz ze zwierzęcymi przyjaciółmi Mowgliego świętować jego zwycięstwo odniesione nad tygrysem. A te zdradzieckie wilki powinny raz na zawsze zostać wygnane z dżungli, podobnie jak hieny i szakale. Taki los powinien spotkać wszystkich tych, którzy łamią prawa dżungli. One są doprawdy żałosne, bo okazało się, że bez mądrego i doświadczonego przywódcy nie są w stanie przeżyć w dżungli, ale one po prostu wolały obrać stronę Shere Khana, dochodząc do wniosku, że racja leży po jego stronie. A Kamya to nie jest postać z anime ani książki, tylko ze słuchowiska „Mowgli, syn dżungli”, prawda? Meshua musiała się upewnić, że Mowgli szczęśliwie zdołał powrócić do swoich przyjaciół, aby się o niego nie niepokoić. A tę piosenkę na jego cześć to wziąłeś także ze słuchowiska, o ile się nie mylę.
OdpowiedzUsuńJaka szkoda, że Meshua nie może zostać z Mowglim w dżungli. Naprawdę bardzo bym tego chciała. Na pewno by im się tam lepiej żyło niż w wiosce.
OdpowiedzUsuńPozytywna część pomimo tego, że Mowgli musiał opuścić wioskę. Bardzo mi się podobał ten rozdział. Przynajmniej bohater ma wiernych przyjaciół u boku, więc nie jest samotny.
OdpowiedzUsuń