Sprawiedliwość dżungli
Kiedy ludzka wioska została zniszczona, a zwierzęta opuściły jej tereny wracając do dżungli, Mowgli sądził, że cała sprawa została zakończona, zaś on sam nie będzie już musiał więcej widzieć ludzi, którzy odebrali mu jego nowy dom, który zdążył pokochać. Pomylił się jednakże w tej sprawie, gdyż kilka godzin po tym, jak dzielny chłopiec dokonał swojej zemsty, przybiegł nagle do niego Szary Brat razem z Bagheerą.
- Słuchaj, braciszku! - zawołał wilk - Nie uwierzysz, kto tu jest!
Mowgli spojrzał na nich uważnie.
- Słucham... Kto tu jest?
- Ten myśliwy, który wtedy chciał ci odebrać skórę Shere Khana.
- CO?! Buldeo?!
- Tak, właśnie on.
- I nie tylko on - powiedział Bagheera - W dżungli są też ludzie, cała grupa. Chil mi o tym mówił, a potem ja sam ich widziałem. Oni zresztą także mnie widzieli.
- I nie zastrzelili cię? - zdziwił się Mowgli.
- Nie... Odnoszę wrażenie, że nie polują tutaj na żadne zwierzęta.
- Skąd ta pewność? - zapytał Szary Brat.
- Bo mijały ich różne zwierzęta, a oni nie zastrzelili żadnego z nich - wyjaśniła pantera.
Mowgli zastanowił się przez chwilę. Skoro ci ludzie nie przybyli tutaj, aby coś upolować, to co może ich tutaj sprowadzać? To była zagadka, którą należało rozwiązać.
- Więc co robimy, braciszku? - spytał Bagheera.
- Niech ci ludzie, co nie polują na zwierzęta idą dalej w spokoju przez dżunglę - zadecydował Mowgli - Skoro nie polują, to nie zagrażają nam.
- A więc pójdziemy sprawdzić, co robi tutaj ten myśliwy? - bardziej stwierdził niż zapytał Szary Brat.
Chłopiec uśmiechnął się do niego.
- Dokładnie tak. Jeżeli ten człowiek jest w dżungli, to nie może nam to wróżyć niczego dobrego. Musimy wiedzieć, co on planuje, a prócz mnie nikt z was nie zna języka ludzi.
- Doskonale! - czarnej panterze bardzo się ten pomysł podobał - A więc chodźmy zobaczyć, co tu robi ten nędznik.
- Ale chyba rozumiesz, mój mały braciszku, że jeżeli sprawy zajdą zbyt daleko, to będziemy musieli go zabić, prawda? - przypomniał mu wilk.
Mowgli opuścił smutno głowę i pokiwał nią ponuro, mówiąc:
- Tak, dobrze to wiem. Ale wolałbym tego uniknąć.
Szary Brat szczeknął na niego gniewnie.
- Braciszku... Wiesz doskonale, że cokolwiek mi powiesz, ja to zrobię, ale pozwól sobie powiedzieć, iż zbyt długo okazywałeś temu łotrowi łaskę. Nie widzisz tego, że on nigdy nie przestanie cię ścigać? Jest jak Shere Khan!
- Gorzej - powiedział Bagheera - Jest o wiele gorszy od niego. Musimy więc raz na zawsze pozbyć się go z dżungli, bo inaczej już nigdy nie zaznasz spokoju.
- Macie rację - rzekł smutno Mowgli - A ja mam wielką nadzieję, że nie będziemy musieli posuwać się do ostateczności, jeśli jednak nie będziemy mieli innego wyjścia, to wtedy... Sami rozumiecie...
Wilk i pantera doskonale wszystko rozumieli, dlatego też poszli razem z chłopcem do miejsca, gdzie ostatni raz widziano Buldeo. Z łatwością go odnaleźli, ale nie był on sam, gdyż towarzyszył mu kapłan.
- To kapłan! - szepnął Mowgli - Co on tu robi?
Aby się tego dowiedzieć, pogromca Shere Khana ukryty za krzakami ze swoimi przyjaciółmi zaczął obserwować rozmowę obu swych wrogów.
- Po co tu przyszedłeś? - zapytał kapłana Buldeo.
- Aby cię powstrzymać przed tym, co właśnie próbujesz zrobić - padła odpowiedź.
- A niby co ja chcę zrobić?
- Chcesz zabić tego chłopca z dżungli, prawda?
Myśliwy spojrzał na niego groźnie, po czym odparł:
- Być może, ale nawet jeśli taki mam plan, to chyba powinieneś mnie w tym wspierać, a nie próbować mi przeszkodzić, prawda?
- Pomagałem ci w tym i sam zobacz, jak się to skończyło! Ten wilkołak ściągnął na naszą wioskę nieszczęście! A mówiłem ci wielokrotnie, żeby go tylko wygnać! Ale nie! Ty musiałeś chcieć go zabić, a później, jakby ci tego było mało, próbowałeś zabić Bougiego i jego rodzinę!
- Jakoś nie oponowałeś przeciwko temu wtedy, gdy skusiłem cię wizją pieniędzy, jakie zagarniemy tym głupcom, kiedy już ich zabijemy.
Kapłan załamany spojrzał na myśliwego, po czym rzekł:
- Wiem o tym i teraz bardzo tego żałuję. Od początku tak coś czułem, że ten czarownik powróci tutaj, aby się na nas zemścić za to, co chcieliśmy zrobić jego bliskim!
- Dziwne to słowa z ust kapłana - powiedział z kpiną w głosie Buldeo - Jako człowiek religijny powinieneś chronić wioskę od sił nieczystych.
- Chciałem ją chronić przeganiając z nich tego wilkołaka!
- A ja chciałem go zabić i uwolnić nas na zawsze od problemów z nim, ale nie! Ty musiałeś mi w tym przeszkodzić, ty stary głupcze!
- To ty jesteś głupcem! - krzyknął wściekły kapłan - Nie wiesz o tym, że z demonami nie można walczyć, bo człowiek zawsze z nimi przegra?!
Buldeo parsknął pogardliwym śmiechem.
- Człowieku... Nie sądziłem, że jesteś aż tak naiwny! Niejeden już raz wykorzystywałeś naiwność i pobożność innych, aby na tym zarobić, ale jak widzę nie przeszkadza ci to wcale być samemu przesądnym głupcem! W tym głupim chłopaczku nie ma ani odrobiny demona! To jest po prostu cwany przybłęda, który umie skutecznie wpływać na zwierzęta i jakoś zmuszać je do posłuszeństwa. A mówiłem wszystkim, że to demon, gdyż chciałem mieć powód, aby się go pozbyć!
Kapłan patrzył zaszokowany na swego rozmówcę.
- A więc kłamałeś?! Ale chyba nie przewidziałeś jednej ważnej rzeczy.
- Naprawdę? A niby jakiej?
- A choćby takiej, że twoje własne kłamstwa staną się prawdą.
- CO?! - wrzasnął zdumiony Buldeo - O czym ty teraz mówisz?!
- To, że ten chłopak sprowadził na naszą wioskę zwierzęta z dżungli wyraźnie dowodzi, iż to naprawdę jest wilkołak! A przez ciebie jego gniew obrócił się przeciwko nam! Zobacz, do czego doprowadziły twoje intrygi! A teraz chcesz jeszcze bardziej nam zaszkodzić?!
- Nie daruję temu szczeniakowi! - zawołał myśliwy, łapiąc za maczetę - Nie daruję mu, rozumiesz?! Muszę go dostać! Muszę! Zabiję go i wytnę mu tym oto mieczem serce, a następnie nakarmię nim szakale!
Po tych słowach Buldeo powoli ruszył przed siebie, jednak wówczas to kapłan skoczył w jego kierunku, krzycząc:
- Nie pozwolę ci na to!
Obaj zaczęli się ze sobą szarpać i bić ze sobą.
- Czemu oni walczą? - spytał zdumiony Szary Brat.
- Muszę mieć jakiś kolejny, jakże żałosny powód ku temu - zauważył Bagheera.
Mowgli szybko wyjaśnił im, jakie są przyczyny ich sprzeczki, po czym powrócił do obserwowania tej walki. Początkowo chciał ją przerwać, jednak szybko zmienił zdanie uważając, że lepiej będzie, jeśli ci dwa sami między sobą rozstrzygną spór. Poza tym zjawienie się chłopca mogłoby natychmiast zakończyć ich walkę i sprawić, że obaj zaraz skoczą na niego, aby go zabić. Bohater dżungli wolał więc z bezpiecznej odległości wszystko obserwować.
Dalej zaś sprawy toczyły się w sposób naprawdę nieprzyjemny. Buldeo oraz kapłan szarpali się i okładali nawzajem pięściami. Obaj nie byli już co prawda młodzieniaszkami, ale mimo to ich walka była niezwykle zaciekła. Po ostrym starciu kapłan zdołał wyrwać myśliwemu maczetę, po czym wyjął zza pasa swej szaty nóż i wbił go mocno w nogę przeciwnika, jednak Buldeo był bardziej sprawny, aniżeli można było przypuszczać, gdyż zaraz potem przewrócił kapłana na ziemię, po czym złapał mocno jego gardło i zacisnął na nim swoje palce. Kapłan jeszcze przez dłuższą chwilę wił się i szarpał, aż w końcu znieruchomiał na zawsze.
- Już dawno powinienem to zrobić - rzekł myśliwy, patrząc wściekle na zabitego przeciwnika.
Następnie złapał się za nogę, sycząc z bólu, po czym wyjął z niej nóż.
- Przeklęty łajdak - mruknął wściekle Buldeo - A teraz muszę znaleźć tego małego szczeniaka z dżungli.
Po tych słowach podniósł z ziemi maczetę, zatknął sobie za pas nóż i powoli ruszył przed siebie, utykając przy tym na lewą nogę.
- Co teraz z nim zrobimy? - spytał Bagheera.
- Będziemy go obserwować - odpowiedział mu Mowgli - I zobaczymy, dokąd pójdzie.
Cała trójka łowców ruszyła za swoim wrogiem, uważnie obserwując jego poczynania. Nie musieli jednak iść daleko, ponieważ myśliwy z bólu szybko osłabł i upadł na ziemię. Doczołgał się wówczas do małego strumyka i zaczął wodą z niego obmywać swą ranę, pod nosem pomstując wściekle na Mowgliego, gdy wtem jego gniew zamienił się w strach oraz przerażenie. Okazało się bowiem, iż zapach krwi cieknącej z jego nogi zwabiła hieny, które przybyły po łatwą zdobycz. Te zwierzęta nigdy nie przestrzegały praw dżungli, więc zabicie człowieka nie stanowiło dla nich żadnej trudności.
- O nie! Hieny zaraz go zabiją! - jęknął Mowgli.
- I dobrze - warknął Szary Brat - Niech ma za swoje, łajdak.
- Nie będziesz go teraz chyba ratować, prawda? - zapytał Bagheera - Przecież on chce cię zabić. Chciał również zabić twoją przyjaciółkę. On nie zasłużył na życie.
- Ale... Pozwolić mu tak umrzeć?
- Nie miałeś wątpliwości, czy zabić Shere Khana - odrzekł wilk - Więc czemu miałbyś mieć wątpliwości, aby pozwolić umrzeć temu łajdakowi?
Słowa te posiadały w sobie bardzo wiele sensu, dlatego też Mowgli zasmucony westchnął tylko i zaczął obserwować, jak hieny zbliżają się do Buldea.
- Nie! Nie zbliżajcie się do mnie! - wrzasnął mężczyzna przerażonym tonem, łapiąc za maczetę.
Hieny oczywiście nie rozumiały jego słów, dlatego szły bez wahania w jego stronę, a ślina kapała im z pysków.
- Nie podchodźcie! Nie podchodźcie! - krzyczał myśliwy.
Zwierzęta nie miały zamiaru go słuchać, zaś jedno z nich skoczyło na Buldea, powalając tego łotra na ziemię. Ten próbował się bronić, ale tylko zranił swojego napastnika, który odskoczył od niego piszcząc z bólu. Hieny jednak to tylko rozjuszyło i skoczyły całym stadem na człowieka. Myśliwy bronił się zaciekle, uderzając najpierw maczetę, a później (gdy mu wypadła z ręki) nożem na prawo i lewo. Gdyby nie miał rannej nogi, to być może zdołałby uciec, choćby wspinając się na drzewo, jednak owa rana sprawiła, że los tego nędznika został przypieczętowany, a śmierć, jaka go spotkała, była wręcz przerażająca. Tak bardzo przerażająca, że nawet Mowgli musiał odwrócić wzrok, aby na nią nie patrzeć.
Wrzaski Buldea jeszcze długo dobiegały do uszu chłopca, zanim hieny ostatecznie zadały łajdakowi śmierć, a jego krzyki ucichły raz na zawsze.
- Nareszcie - sapnął z ulgą Szary Brat - Dawno powinno to nastąpić.
- Masz rację - zgodził się z nim Bagheera - Sprawiedliwość nadeszła. Prawo dżungli ukarało kolejnego niegodziwca.
Mowgli smutno otarł sobie łzy z oczu, mówiąc:
- Masz rację... Ale nie chciałem, aby on tak zginął...
Wilk i pantera polizali delikatnie dłonie chłopca w pocieszający sposób.
- Nic nie mogłeś na to poradzić - powiedział Szary Brat - Gdybyś go nawet i ocalił, to i tak byś musiał go zabić, bo on nigdy nie przestałby cię dręczyć.
Pogromca Shere Khana wiedział doskonale, że jego przyjaciel ma rację, ale bardzo go bolało, iż musiał się z tym pogodzić.
- Chodźmy już, przyjaciele... Zostawmy hienom i sępom te ścierwa.
Następnie Mowgli powoli ruszył przed siebie, a jego wierni przyjaciele szli obok niego.
Trójka łowców z dżungli zmierzała powoli do Skały Narad. Po głowie chłopca krążyło wówczas mnóstwo okropnych myśli. Wiedział doskonale, że nie było innego wyjścia, ale czy to było w stanie usprawiedliwić fakt, iż stał spokojnie patrząc na śmierć Buldea? Tak, ten człowiek chciał go zabić, ale on sam powinien coś zrobić, aby mu pomóc, a nie zrobił tego. Pozwolił mu skonać i to w tak okrutny sposób. Czy był zatem równie podły, co ten nędzny myśliwy?
Takie oto myśli dręczyły go, gdy poszedł spać. Nawet wtedy, kiedy już zasnął również nie zaznał spokoju. Wciąż widział zakrwawione ciało Buldea i stado hien z cieknącymi im po pysku stróżkami krwi. Na całe szczęście potem pojawiło się ukojenie w postaci uroczej dziewczynki ubranej na biało biegnącej po łące i wydającej z siebie radosny śmiech. Była nią Meshua.
- Mowgli! Mowgli! Mój kochany Mowgli! - zawołała szczęśliwym głosem urocza ta istotka.
Jej widok oraz piękny głos sprawiły, że chłopiec poczuł się lepiej, a w jego śnie zagościł wreszcie spokój, którego tak bardzo potrzebował.
No i Buldeo zginął tak, jak Skaza w „Królu Lwie”. I bardzo dobrze! Należało się łajdakowi!
OdpowiedzUsuńMowgli nie był taki pobłażliwy wobec Shere Khana, co wobec Buldea, bo prawo dżungli pozwala zabijać zwierzęta, które je łamią, ale surowo zabrania mordowania ludzi przez wzgląd na ich potęgę i mściwość, których to zwierzęta tak się lękają. Widzę, że kapłanowi przeszła już ochota mordu po tym wszystkim, co się wydarzyło. Wiedziałem, że Buldeo nadal będzie chciał zabić Mowgliego, dlatego też musiał ponieść śmierć. Inaczej Mowgli nigdy nie zdołałby się od niego uwolnić. Tak samo było z tygrysem, którego również był zmuszony zabić, aby przestał stanowić dlań zagrożenie. Nie wiem, jak po tym wszystkim Mowgli mógł chcieć obronić Buldea przed hienami. To dowodzi jego ogromnej szlachetności. Wobec tygrysa nie miał litości, bo był tylko zwierzęciem, ale Buldeo to co innego, tym bardziej że Mowgli wie już, kim tak naprawdę jest. W anime to od samego początku zdawał sobie z tego sprawę, mimo że czuł się członkiem wilczego stada, ale wiedział że jest kimś innym i że należy do świata ludzi, a wilki przygarnęły go jedynie i wychowały. Buldeo zginął naprawdę marną i haniebną śmiercią, rozszarpany przez stado wygłodniałych hien. Mimo to Mowgli naprawdę go pożałował, skoro nawet się popłakał, widząc jego śmierć, a przecież on przez cały ten czas chciał go zamordować. Do tego wszystkiego Mowgliego dręczyły wyrzuty sumienia, że nie dopomógł temu nędznikowi, mimo że on życzył jego i jego rodzinie jak najgorzej. Doprawdy trudno pojąć taką postawę, bo nie każdego stać na tak wielką szlachetność.
OdpowiedzUsuńA więc najwięksi wrogowie Mowgliego nie żyją. Wspaniale! Ciekawa jestem, co też jeszcze czeka chłopca z dżungli. Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuń